Vialle jednak upada

O upadłości jako jedynej formie wyciągnięcia firmy z problemów natury finansowej pisaliśmy już niedawno, jednak wtedy była to tylko jedna z możliwości rozważanych przez zarząd Vialle. Liczono, że spółkę uda się wyciągnąć z tarapatów i wyciągnąć na prostą, lecz niestety podjęte kroki okazały się niewystarczające i jedynym wyjściem stało się ogłoszenie niewypłacalności.

fot. VialleTak wyglądała siedziba Vialle w czasach prosperity (przełom lat 70. i 80. XX w.). Nie wrócą te lata?

Dla wtajemniczonych cała sytuacja nie jest zaskoczeniem – Vialle nigdy nie zdołało wydostać się z finansowego dołka, w który wpadło na skutek kryzysu gospodarczego w 2009 r. Kiedy w Europie podupadł w ostatnich latach rynek montaży indywidualnych, już i tak napięta sytuacja stała się beznadziejna. Udziałowcy kilkukrotnie udzielali skołatanej firmie zastrzyków kapitału, jednak dodatkowe nakłady nie przełożyły się na zwiększone obroty.

Już w 2009 r. 120-osobową załogę zakładu w Eindhoven zredukowano do 44 osób, jednocześnie wprowadzając szereg innych rozwiązań mających służyć redukcji kosztów. I pomyśleć, że tuż przed kryzysem firma nie bez podstaw myślała o podwojeniu sprzedaży i chwaliła się kontraktami z tuzami światowej branży motoryzacyjnej – Fordem, Volkswagenem, Suzuki czy Hyundaiem, a nawet działającym po sąsiedzku producentem ciężarówek DAF.

Nawet zredukowane do minimum przedsiębiorstwo nie zdołało się jednak obronić. W 2013 r. obroty wyniosły tylko 8,4 mln euro, co przełożyło się na 2,5 mln euro strat. Sąd w krótkim czasie wyznaczy firmie syndyka, który od tej pory będzie zarządzał jej pozostałym majątkiem. Peter Rutten, dyrektor zarządzający Vialle, liczy, że do nowego zarządcy zgłoszą się firmy zainteresowane ratowaniem jeżeli nie całej firmy w znanym dotąd kształcie, to przynajmniej marki i stojącej za nią renomy. Bądź co bądź, Vialle to nazwa powszechnie kojarzona w branży autogazu i wielką szkodą byłoby wyrzucenie kilkudziesięciu lat budowania jej pozycji w błoto. Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń.