1

(1 odpowiedzi, napisanych II generacja)

Cześć.

Może zacznę od początku. Półtora roku temu kupiliśmy Skodę Felicię z silnikiem 1.3SPI, która służy tylko na dojazdy do pracy, miesięcznie robi około 500 km. Auto miało założoną instalację LPG od 3 lat, więc teraz instalacja ta ma 4.5 roku. Parownik Lovato RG90, sterownik Stag 2L. Od samego początku problem był taki, że na zimnym silniku (oczywiście odpalanym i jechanym kawałek na benzynie) po wciśnięciu sprzęgła, np. podczas dojeżdżania do świateł obroty bardzo spadały ale działo się tak na Pb jak i LPG. Wtedy trzeba było wcisnąć gaz poczekać ok. 2-3 sekundy, samochód pobulgotał i wchodził na obroty, wtedy puszczenie sprzęgła i dało się ruszyć. Po rozgrzaniu było już w miarę ok. Około miesiąc temu wymieniliśmy świece i przewody WN, ale na niewiele się to zdało. Zauważyłem jednak, że jest rura metalowa spiro, która na jednym końcu przyczepiona jest do rurki umieszczonej na zewnątrz kolektora wydechowego a z drugiej strony do filtra powietrza. Rura ta była pęknięta, służy ona do tego, że na zimnym silniku auto ciągnie ciepłe powietrze do filtra powietrza, a później jak silnik jest ciepły jakaś klapka się przełącza i ciągnie zimne powietrze. Dodatkowo zauważyłem, że gumowa rurka od podciśnienia, która powinna być podłączona na spodzie obudowy filtra powietrza jest odłączona. Wymieniłem to spiro na nowe, podłączyłem podciśnienie tam gdzie ma być i poczułem się jak w raju, bo samochód w końcu zaczął jeździć jak należy. Może prawie jak należy bo trzymał dość wysokie obroty na LPG (na Pb było normalnie), nie mam obrotomierza ale na słuch tak z 1500 obrotów. Ale to mi nie przeszkadzało, bo przynajmniej można było ruszyć z miejsca. Nie nacieszyłem się długo, auto pojeździło tak dwa tygodnie do przedwczoraj. Znowu zaczęło bulgotać przy wciśnięciu sprzęgła, słychać że obroty falują, silnik prawie gaśnie i nie da się ruszyć z miejsca. W tym samym czasie, nie naciskam pedału gazu, tylko przełączam przyciskiem na benzynę i zaczyna równo chodzić i obroty trzyma takie jak mają być, jak powrócę na LPG to znowu zaczyna bulgotać i wciskanie gazu powoduje tylko tyle, że gaśnie. Dodatkowo nalałem 20 litrów gazu + to co było w zbiorniku (jakaś końcówka może 5 litrów), w ciągu ostatnich 2 dni przejechałem 120km i gaz się skończył... Wyszło na to, że pali jakieś 20 litrów gazu na 100 km, wcześniej palił ok. 9 - 10 l/100 km. No i teraz problem pojawia się już nawet na ciepłym silniku. To podciśnienie odpiąłem ale nic to nie dało. Z czym może być problem? Czy to parownik się skończył i trzeba wymienić mu membranę i resztę wnętrza? Ile taka naprawa mniej więcej kosztuje u gazownika? Proszę o pomoc.

2

(2 odpowiedzi, napisanych II generacja)

Trochę to dla mnie dziwne ale problem rozwiązał się sam. Po uszczelnieniu wężyka od benzyny, samochód zaczął jeździć na gazie, jednak wężyk pękł drugi raz i wtedy samochód ponownie przestał palić na gazie. Nie wiem czy ma tu coś wspólnego powietrze, które dostawało się do instalacji benzyny przez pęknięty wężyk czy coś innego... Po wymianie wężyka na taki jak się należy, auto śmiga na gazie, tylko przy próbie przełączenia na benzynę na pracującym silniku gaśnie i trzeba go odpalić ponownie, ale myślę, że to już kwestia jakichś regulacji. Dzięki za pomoc, może komuś się przyda na przyszłość. wink

3

(2 odpowiedzi, napisanych II generacja)

Witam!

Nie wiem czy temat umieszczam w dobrym miejscu, bo nie znam się na instalacjach gazowych i nie wiem, której generacji jest moja, jeżeli umieszczam go źle, proszę o przeniesienie.

Na początek kilka faktów:
Instalacja BRC Blitz z parownikiem AT90E założona w 2004 roku, regularnie przeglądana, następny przegląd w maju 2014.
Samochód kupiłem 3 miesiące temu Renault Laguna I 2.0 115KM.

Do wczoraj instalacja sprawowała się bez zarzutu, jeździło się na gazie elegancko, ale przydarzyła się niespodziewana sytuacja. Dojechałem do celu na gazie (ok.15 km), zgasiłem silnik, po 10 minutach wróciłem do auta, chciałem odpalić (na benzynie oczywiście), lecz niestety auto nie odpaliło. Spróbowałem odpalić na gazie (a silnik był jeszcze ciepły) - też nic.Odpalałem tylko 2 razy, więc nie ma mowy o zaszronieniu parownika. Wysiadłem z auta, patrzę z tyłu plama benzyny pod samochodem... zajrzałem do pompy paliwa, okazało się, że wężyk doprowadzający benzynę do silnika (zaraz przy pompie) sparciał i przez niego wylało się paliwo. Wężyk wymieniłem, samochód odpalił, był na ustawieniu środkowym, przy próbie przełączenia się na gaz zgasł. Ustawiłem na benzynę, dojechałem gdzie miałem dojechać i pomyślałem, że pewnie nie ma gazu - dzień wcześniej tankowałem 10l ale przejechałem już 80 km, więc miał prawo się skończyć. Co dziwne manometr na butli w bagażniku pokazywał 3 zielone kreski, a na przełączniku w kabinie były 2 zielone kropki. Dolałem kolejne 10l gazu, bo jednak nie wierzyłem we wskazania ale nic to nie dało. Silnik gdy tylko przełączy się na gaz od razu gaśnie. Nawet gdy rozpędzę się benzynie i przełączam na gaz, silnik jakby chwilę bulgocze i po chwili gaśnie.

To co udało mi się sprawdzić po przekopaniu połowy internetu to to, że parownik jest ciepły po jeździe, gaz w butli mam a i pewnie bezpiecznik o ile jakiś jest, jest w porządku bo diody się świecą. Nie wiem co mogło się stać, bo tak jak mówię, 10 min. wcześniej jechałem na gazie, a dopiero po wycieku benzyny gaz przestał działać. Nie wiem czy coś mogło się zalać benzyną przy butli? Teoretycznie jest ona wyżej niż pompa paliwa, mimo że jest schowana w miejscu po kole zapasowym. Jeżeli ktoś ma jakieś pomysły, proszę o pomoc, bo może to coś prostego i nie będzie potrzeby jechać do serwisu. Pozdrawiam.

Ewentualnie czy instalacja gazowa ma jakieś połączenie/ powiązanie z ciśnieniem benzyny w przewodach? Nie jestem pewien tego, czy z instalacją benzyny jest wszystko ok i czy ciśnienie w niej jest takie jak powinno być.