Podaruj mi trochę słońca - Solar Taxi w Poznaniu

solartaxi.comKonferencja Klimatyczna

Trójkołowy pojazd, ciągnący przyczepkę z zamontowanym pokaźnych rozmiarów ogniwem fotowoltaicznym, ruszył w podróż „naokoło Ziemi” w lipcu 2007. Przygoda zaczęła się w szwajcarskiej Lucernie, skąd pochodzi autor wehikułu - Louis Palmer, na co dzień nauczyciel. Zamontowany na dachu „kogut” zachęcał do przejażdżek, na które kierowca zabierał po drodze wszystkich chętnych. Ekspedycja dotarła do Polski 4. grudnia 2008, gdy na liczniku auta było 52086 km. Samochód, który na swojej trasie przejechał przez 38 krajów, pozostanie w stolicy Wielkopolski do 12 XII, wożąc zwiedzających i uczestników konferencji, po czym 18 XII wróci do miejsca startu, oficjalnie kończąc 18-miesięczną wyprawę. Łączny dystans powinien w ten sposób „dobić” do 54000 km. Niejako „przy okazji”, ustanowiono rekord świata - po raz pierwszy pojazd napędzany energią słoneczną okrążył glob.

solartaxi.comKonferencja Klimatyczna

Solar Taxi ma tylko dwa miejsca, resztę przestrzeni zajmują akumulatory składujące elektryczność wygenerowaną przez ciągnięty z tyłu panel. Nawet pomimo jego znacznej powierzchni (6 m²), Louis Palmer musiał kilka razy podczas swojej podróży (m. in. już w Polsce) podłączyć auto do gniazdka, ponieważ zachmurzenie uniemożliwiło korzystanie z naturalnego, odnawialnego źródła zasilania. Przy pełnych bateriach, „słoneczna taksówka” może rozpędzić się do prawie 90 km/h, czyli maksymalnej prędkości dopuszczalnej w USA. Szybciej byłoby i tak niebezpiecznie ze względu na długą przyczepę i niezbyt komfortowo przez brak drzwi.
Przedsięwzięcie podjęte przez Louisa Palmera to godny podziwu wyczyn, dowodzący potencjału drzemiącego w energii słonecznej. Ogniwa zamontowane bezpośrednio na samochodzie to wprawdzie jeszcze rozwiązanie mało wydajne i zależne od pogody, ale na świecie zaczynają już powstawać „elektrownie” słoneczne, czyli rozległe połacie wydajnych ogniw ustawianych w miejscach, gdzie chmury są pojęciem tak samo

solartaxi.comKonferencja Klimatyczna

abstrakcyjnym, jak śnieg. Los Angeles, gdzie słońce nie świeci właściwie tylko nocą, ma ambicje w ciągu kilku do kilkunastu lat stać się miastem korzystającym na dużą skalę z potęgi promieni, których dotąd używaliśmy głównie do opalania się latem „na brąz”. Nawet więc jeśli auta nie będą wyposażane we własne baterie, możemy pewnego dnia ładować ich akumulatory prądem pozyskanym nie z przestarzałych, mało wydajnych, a groźnych dla środowiska elektrowni węglowych, ale z czystych, odnawialnych i darmowych źródeł. To nie stanie się jutro, ale jeżeli ma kiedykolwiek się ziścić, pomyślmy o tym już dziś.