Teoretyczne zasady ekonomicznej i ekologicznej jazdy zna wielu z nas. Próbując je stosować na własną rękę, możemy znacząco obniżyć zapotrzebowanie swojego samochodu na paliwo, jednak dopiero pod okiem fachowego instruktora oszczędnej jazdy można się przekonać, jak niewiele się potrafi. Nawet dobrze zapowiadający się adepci prowadzenia „o kropelce” potrafią z pomocą specjalisty zbić spalanie jeszcze o 20%!
Czerwcowe spotkanie dla chcących nauczyć się, jak zużywać mniej paliwa i emitować do atmosfery mniej spalin, zostało zorganizowane przez Akademię Ekojazdy w siedzibie polskiego przedstawicielstwa Komisji Europejskiej, przy ul. Jasnej w Warszawie. Instruktorzy i samochody przyjechali z poznańskiej Szkoły Auto, należącej do Skody. Dla nas nie była to pierwsza okazja do szlifowania techniki jazdy pod okiem tych fachowców, o czym wnikliwi czytelnicy portalu Gazeo.pl z pewnością dobrze wiedzą. Zaczęło się od krótkiej autoprezentacji uczestników: ile kto jeździ, jak długo ma prawo jazdy, w jaki sposób dba o środowisko (nie tylko za kierownicą), itp. Potem krótki sprawdzian skojarzeń - co to jest eco driving i z czym się kojarzy? Wszyscy zidentyfikowali to pojęcie bezbłędnie jako zbiór technik pomagających być oszczędnym i przyjaznym dla środowiska kierowcą, choć nie brakowało też opinii zabarwionych przekonaniem, że jeżdżąc eko traci się przyjemność z prowadzenia samochodu i staje się zawalidrogą. Pretendentów do tytułu mistrza niskiego spalania podzielono więc na dwie grupy, których zadaniem było wypisanie, odpowiednio, zalet i wad eco drivingu. Jednych i drugich była podobna liczba, ale „przymusowi” sceptycy musieli w końcu uznać, że ich argumenty się nie bronią. O tym jednak później.
Szkolenie, przynajmniej w fazie teoretycznej, zaczęło się na dobre. Słowo wstępu, czyli geneza eco drivingu oraz ogólne pożytki z niego płynące, i wreszcie przechodzimy do meritum. Zasady niby znamy, ale dla przypomnienia wypunktujmy raz jeszcze, ze stosownym komentarzem:
1. Jedź na najwyższym możliwym w danej chwili biegu, na najniższych możliwych obrotach.
Silnik współczesnego samochodu nie będzie protestował, jeżeli już przy 50 km/h włączymy 5. bieg. Reguła w ogóle jest taka, żeby zmieniać przełożenia przy prędkości 10 razy większej niż liczba danego biegu. Wyjątkiem jest tu „dwójka”, którą instruktorzy Szkoły Auto radzą „zapinać” bardzo szybko po ruszeniu - gdy tylko samochód przejedzie dystans równy swojej długości. Nie każde auto musi tolerować takie traktowanie, a więc zalecenia można dopasować do charakterystyki pracy silnika i skrzyni we własnym aucie, ale szkoleniowy Roomster 1,4, na którym później sprawdzaliśmy w praktyce teoretyczne zalecenia, nie protestował. Okazuje się, że dynamika jazdy na tym nie cierpi, a jadąc 70 km/h na piątym zamiast na trzecim biegu nie tylko oszczędzamy 25% paliwa, ale też emitujemy znacznie mniej hałasu. Aby zobrazować, o ile dokładnie mniej, dobitny przykład: jeden samochód jadący na „trójce” 70 km/h hałasuje tak, jak 32 (trzydzieści dwa!) auta jadące z identyczną prędkością na „piątce” lub „szóstce”. Warto?
2. Włączaj wyższy bieg najpóźniej przy 2500 obr/min w silniku benzynowym lub 2000 obr/min w dieslu.
Choć fani hondowskich silników VTEC gwałtownie zaprotestują, właśnie w podanych powyżej zakresach silnik pracuje najefektywniej z punktu widzenia oszczędności paliwa i obniżania emisji dwutlenku węgla. Rozpędzanie wału korbowego do prędkości 3000 obr/min i wyższych będzie z pewnością efektowne, ale większość pary pójdzie w gwizdek. Nawet jeżeli maksymalny moment obrotowy jest dostępny powyżej granicy „eko”, pamiętajmy, że nie zawsze musimy mieć do dyspozycji całą jego wartość - 70 czy 80% w zupełności wystarczy do sprawnego wprawienia auta w ruch, za to bez „wycia” silnika i pisku opon, które może i pomagają zadać szyku, ale są całkowicie bezproduktywne.
3. Jeżeli warunki na drodze na to pozwalają, przyspieszaj dynamicznie.
Jeżeli ta zasada sprawia wrażenie zaprzeczającej dwu powyższym, spieszymy z wyjaśnieniem. Chodzi o to, by z jednej strony jak najszybciej się rozpędzić, a z drugiej nie przeganiać niepotrzebnie silnika po wysokich obrotach. Wbrew pozorom, muskanie pedału gazu piórkiem i rozpędzanie się w nieskończoność nie sprzyja niskiemu spalaniu - lepiej szybko dojść do wymaganej prędkości, a potem tylko ją utrzymywać poprzez równomierny nacisk na pedał gazu, bez pulsowania. Przyspieszając z werwą, ale przy zachowaniu zasady zmiany biegów nie wyżej, niż zalecają specjaliści, nie staniemy się zawalidrogami, ale też nie zużyjemy za dużo paliwa bez potrzeby.
4. Nie jedź na luzie - wytracaj prędkość na biegu, bez naciskania pedału gazu.
Wielu kierowców nadal zdziwieniem i niedowierzaniem reaguje na informację, że toczący się na biegu pojazd nie zużywa paliwa. Uważają oni nierzadko, że dużo lepsze efekty daje włączenie biegu jałowego podczas dojazdu do miejsca zatrzymania. Nic bardziej mylnego - rozłączenie silnika i skrzyni biegów sprawia, że jednostka napędowa pracuje jak podczas postoju. Musi dostawać paliwo, żeby nie zgasnąć, a więc na pewno nie jest oszczędna.
Pozostawienie „zapiętego” przełożenia sprawia zaś, że układ się odwraca i działa w drugą stronę, tzn. obracające się koła napędzają silnik, a dopływ paliwa zostaje odcięty. Dopiero, gdy prędkość jazdy (a z nią i obrotowa wału korbowego) spadnie, paliwo zacznie być ponownie podawane (z reguły poniżej 1000 obr/min), by zapobiec zgaśnięciu. Redukcje biegów tuż powyżej wartości 1000 obr/min sprawią, że proces hamowania silnikiem można wydłużyć bez angażowania właściwych hamulców, co oszczędza nie tylko paliwo, ale również tarcze i klocki. Nie zawsze warto jednak schodzić w ten sposób aż do „jedynki”, ponieważ efekt spowolnienia będzie zbyt gwałtowny i pasażerowie „ukłonią się” jak na komendę. Nieprzekonanych zachęcamy do spojrzenia na wyświetlacz komputera pokładowego w momencie zdjęcia stopy z przyspiesznika - pokaże chwilowe zużycie paliwa na poziomie 0,0 l/100 km i nie jest to bynajmniej błąd! Wytracanie prędkości na biegu to także dobry sposób na schłodzenie rozgrzanego silnika przepływającym przezeń bez spalania powietrzem.
5. Uruchamiaj silnik bez dodawania gazu.
Wciskanie gazu tuż po rozruchu, by „rozkręcić” silnik, to ciężki grzech. Pierwszy obłok spalin wydobywający się z układu wydechowego po takim zabiegu zawiera mnóstwo toksyn szkodliwych nie tylko dla atmosfery, ale też dla katalizatora. Wystarczy wcisnąć sprzęgło, by odłączyć skrzynię biegów i w ten sposób odciążyć rozrusznik, przekręcić kluczyk, a potem zwolnić sprzęgło. Ot i cała filozofia - silnik zdecydowanie nie potrzebuje „wspomagania” dodatkowym gazem, podobnie zresztą jak nasz portfel. Uruchamianie pochłania bowiem tyle paliwa, co 10 s pracy motoru na biegu jałowym. Po co jeszcze pogarszać ten wynik?
6. Ruszaj od razu, bez rozgrzewki na postoju.
Nowoczesny silnik jest gotów do napędzania auta zaraz po rozruchu, bez czekania na nabranie temperatury. Szybciej i efektywniej uzyska niezbędną temperaturę roboczą w czasie jazdy i nie wyrzuci w powietrze zbędnych zanieczyszczeń, powstających w trakcie bezproduktywnego stania na parkingu. Im większy mróz, tym lepiej ruszać tuż po starcie - w ekstremalnie niskich temperaturach silnik szybciej chłodzi się od warunków atmosferycznych niż ogrzewa wytwarzanym przez siebie ciepłem. Jeżeli problemem jest szron na szybach, lepiej zaopatrzyć się w dobry odmrażacz niż tracić paliwo i patrzeć, jak bezpowrotnie ulatuje w przestrzeń przez rurę z tyłu auta. Współczesne oleje silnikowe zapewniają właściwy poziom smarowania zaraz po uruchomieniu, a więc czekanie to zwykłe marnotrawstwo.
wczytywanie wyników...
gazeo.pl to portal o instalacjach LPG. Znajdziesz tutaj informacje o tym, jaka instalacja gazowa w samochodzie jest najlepsza oraz które instalacje LPG można zamontować do aut z silnikami Diesla. Zamieszczamy najnowsze informacje o tendencjach cen LPG na świecie i w Polsce. Publikujemy praktyczne i rzetelne informacje dla wszystkich, dla których instalacje gazowe są codziennością. Dla nas instalacje gazowe to nie tylko praca - autogaz to nasza pasja.
Aby utworzyć konto Warsztatu, należy zgłosić dane firmy: 609-966-101 lub biuro@gazeo.pl