Używanie autogazu nie jest bynajmniej domeną kierowców z krajów „na dorobku”, czyli tych starających się nadgonić np. USA czy Europę Zachodnią pod względem dobrobytu i stylu życia. Jak pokazuje przykład choćby Korei Południowej, a ostatnio Niemiec, LPG przyjmuje się wszędzie tam, gdzie kierowcy chcą oszczędzać. Nie inaczej jest w Australii - od lat jednym z największych rynków aut napędzanych propanem-butanem.
Autogaz stanowił na antypodach pewną niszę (stabilną, jednak bez gwałtownego rozwoju, a głównymi użytkownikami tego paliwa byli taksówkarze i operatorzy flot firmowych) aż do 2006 r., kiedy to ruszył system dopłat dla nabywców samochodów fabrycznie wyposażonych w instalację gazową lub kierowców konwertujących już posiadane auto. Początkowo wyższe granty przewidziano dla inwestujących w adaptację używanych egzemplarzy (2000 dolarów australijskich wobec 1000 dolarów dopłaty do modeli nowych), jednak w 2008 r. stawki zrównano w górę - nie tylko w imię dobrze pojętej sprawiedliwości, ale także w celu wsparcia lokalnych producentów aut, oferujących „gazowe” odmiany swoich wybranych samochodów. I tak np. w salonach Forda można było do niedawna zamówić jednopaliwowego Falcona (sedan większy od europejskiego Mondeo) z techniką LPG pochodzącą od holenderskiego Vialle, u Holdena (australijski oddział General Motors) dostępne są Commodore (daleki krewny dawnych Opli - Omegi i Senatora) w wersjach sedan i pick-up i dostawczy Colorado, a Toyota oferuje vana HiAce, pick-upa HiLux oraz osobowe Camry i Avalon. Do adaptacji nadają się również wybrane auta z palety Mitsubishi.
Dopłaty przyczyniły się do lawinowego wzrostu zainteresowania konwersjami i fabrycznymi montażami, choć przede wszystkim tymi pierwszymi, nawet pomimo zrównania stawek grantów.
W rekordowym lipcu 2008 r. australijscy zmotoryzowani składali po 2400 wniosków o dofinansowanie tygodniowo, co w ujęciu rocznym oznaczało wypłacenie 230 mln dolarów na zmianę zasilania samochodów z benzynowego na gazowe. Wraz z nadejściem światowego kryzysu gospodarczego i poszukiwania oszczędności w budżecie przez nowo utworzony w 2008 r. rząd pojawiły się obawy, że środki przeznaczone na stymulację branży autogazu padną ofiarą cięć wydatków z państwowej kasy, jednak wsparcie przedłużono do 2014 r. Zostawienie pieniędzy w kieszeniach obywateli zwyciężyło nad zatrzymywaniem ich we wspólnym skarbcu - inicjatywa godna pochwały! Jednocześnie trwają prace nad przeniesieniem wypłat grantów z indywidualnych kierowców na warsztaty montujące, co dla końcowych użytkowników będzie mieć taki sam efekt, a skróci proces od strony formalnej.
Niestety, w 2011 r. dla oszczędnych Australijczyków nadeszły także gorsze wieści. W czerwcu tego roku uchwalono ustawę o zmianie akcyzy na paliwa alternatywne, co oznacza podwyżkę cen autogazu o 20% od grudnia, gdy nowe regulacje wejdą w życie. Decyzja wydaje się o tyle nielogiczna, że równocześnie trwają prace nad wprowadzeniem podatku węglowego, którego wysokość będzie uzależniona od rodzaju używanego przez dany pojazd paliwa i poziomu emisji dwutlenku węgla. LPG, jako zamiennik benzyny przyczyniający się do spadku ilości „wydychanego” CO2o kilkanaście procent (według ALPGA - Australijskiej Organizacji Gazu Płynnego, o 13%), powinien być w obliczu takich planów promowany, a nie obarczany dodatkową porcją „daniny”, lecz pociechą dla 700 tys. zmotoryzowanych użytkowników autogazu (w tym 18 tys. taksówkarzy, stanowiących 95% wszystkich wykonujących ten zawód) niech będzie fakt, że gaz mimo podwyżki pozostanie najtańszą z dostępnych opcji napędzania samochodu.
ALPGA zapowiada przy tym wzmożone działania na rzecz doprowadzenia do sytuacji, kiedy 10% zużywanych paliw transportowych w Australii będzie stanowić autogaz, bez względu na cenę.
A skoro mowa o cenach, warto przyjrzeć się analizie relacji stawek za litr LPG w porównaniu z litrem benzyny bezołowiowej. Pomiędzy październikiem 2006 a kwietniem 2011 r. dystans kwotowy pomiędzy gazem a paliwem klasycznym wzrósł z niespełna 61 do prawie 79 centów, głównie za sprawą gwałtownie drożejącej na przełomie lat 2010/2011 benzyny, która z poziomu poniżej 1,25 dolara/l w listopadzie 2010 podskoczyła do ponad 1,44 dolara/l w kwietniu 2011 (po drodze, w czerwcu 2008, osiągając niemal 1,59 dolara/l). W całym 4,5-letnim okresie objętym analizą bezołowiowa podrożała o ponad 30 centów/l (najmniej kosztowała w styczniu 2007 - 1,12 dolara/l), zaś autogaz tylko o 12 centów/l (54 wobec 66 centów/l, przy czym najtańszy byłw grudniu 2006 - 49 centów/l, a chwilowo najdroższy w styczniu 2008 - 72 centy/l).
Relacja procentowa zmieniła się więc z 47% w październiku 2006, przez 42% dwa miesiące później, 52% w styczniu 2008, do 46% w kwietniu 2011. Wahania są zatem podobne jak w Polsce, a stosunek cen niezmiennie gwarantuje opłacalność konwersji lub zakupu samochodu z systemem fabrycznym.
Pod względem produkcji paliwa, Australia pozostaje w pełni samowystarczalna, a nawet eksportuje swoje nadwyżki.
Według danych z marca 2009 r., roczna produkcja propanu-butanu wynosi 2,9 mln ton, z czego 2,4 mln ton pochodzi ze źródeł naturalnych (złóż gazu ziemnego), a pozostałe 500 tys. ton wytwarza się w rafineriach z ropy naftowej. 1,15 mln tony zużywają samochody, kolejne 700 tys. ton trafia do miliona gospodarstw domowych i firm, służąc do celów grzewczych. Reszta opuszcza kraj. Łącznie, LPG sprawia, że do atmosfery wydostaje się co roku o 780 tys. ton dwutlenku mniej, niż gdyby w miejsce gazu używano paliw konwencjonalnych - tak transportowych, jak i grzewczych.
Specyficznie przedstawia się w Australii kwestia stacji dystrybuujących LPG. Na rozległym terenie kraju funkcjonuje 3200 obiektów, lecz ze względu na bardzo nierównomierne zaludnienie (najbardziej zurbanizowanym obszarem jest wschodnie wybrzeże, w mniejszym stopniu zachodnie, natomiast wszystko pomiędzy to obszar, gdzie kilometrów kwadratowych na mieszkańca przypada więcej niż mieszkańców na kilometr kwadratowy) o dostępności na miarę polskiej nie może być mowy.
Co ciekawe jednak, większość stacji znajduje się nie w dużych miastach, lecz w rejonach mniej rozwiniętych. Wynika to z faktu, że autogaz pełni rolę zamiennika komunikacji publicznej tam, gdzie takowej brakuje. Ponieważ przemieszczanie się pomiędzy większymi aglomeracjami z użyciem LPG na całej trasie bywa problematyczne, na stronie ALPGA dostępny jest tzw. Trip Planner - aplikacja dobierająca połączenie drogowe pod kątem osiągalności tańszego paliwa. Jak sugeruje program, z Sydney do Brisbane gaz zatankuje się bez problemu, ponieważ stacji jest aż 109, w odległości nie większej niż 72 km od siebie.
Choć Australia to kraj i rynek LPG bardzo nam fizycznie odległy, rodzące się tam rozwiązania przybywają do Europy, w tym i Polski. Nabierająca rozpędu popularność gazodiesli, przede wszystkim w sektorze dużych pojazdów użytkowych, to zasługa właśnie Australijczyków (i Nowozelandczyków) - pionierów łączenia oleju napędowego z gazem skroplonym w celu obniżania kosztów eksploatacji i poziomu emisji toksyn przy jednoczesnym zastrzyku mocy i momentu obrotowego. Poza tym, kraj na antypodach to po prostu świetny dowód na to, że LPG sprawdza się tak samo dobrze pod każdą szerokością i długością geograficzną.
Zobacz stronę producenta:
Viallewczytywanie wyników...
gazeo.pl to portal o instalacjach LPG. Znajdziesz tutaj informacje o tym, jaka instalacja gazowa w samochodzie jest najlepsza oraz które instalacje LPG można zamontować do aut z silnikami Diesla. Zamieszczamy najnowsze informacje o tendencjach cen LPG na świecie i w Polsce. Publikujemy praktyczne i rzetelne informacje dla wszystkich, dla których instalacje gazowe są codziennością. Dla nas instalacje gazowe to nie tylko praca - autogaz to nasza pasja.
Aby utworzyć konto Warsztatu, należy zgłosić dane firmy: 609-966-101 lub biuro@gazeo.pl