O co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi i czy warto w ogóle się tym interesować? Mamy nadzieję, że nasz artykuł dostarczy kilku odpowiedzi.
Łyk historii na początek
Aby należycie podjąć temat, należy cofnąć się w czasie do momentu, gdy odkryto, że dodawanie do benzyny czteroetylku ołowiu wpływa pozytywnie na działanie silnika - podnosi liczbę oktanową, niwelując w ten sposób tzw. spalanie stukowe (niekontrolowany, przedwczesny zapłon). Po wprowadzeniu benzyny bezołowiowej, co nastąpiło pod wpływem rosnącej świadomości ekologicznej i presji w kierunku zmniejszania negatywnego wpływu motoryzacji na stan środowiska i jakość powietrza, zaobserwowano przedwczesne zużycie gniazd zaworowych. Dochodziło do stopniowego skasowania luzu zaworowego (przestrzeni między trzonkiem zaworu a popychaczem), co z kolei prowadziło do utraty kontaktu grzybka z gniazdem i w konsekwencji przegrania i uszkodzenia zaworów.
Okazało się bowiem, że czteroetylek ołowiu miał zupełnie przez przypadek zbawienny wpływ na trwałość zaworów i gniazd poprzez tworzenie na nich filmu ochronnego, spowalniającego proces zużycia gniazd. We współczesnej Pb95 jest nadal pewna minimalna ilość związków ołowiu (do 0,1%), podobnie zresztą jak w droższej Pb98 (ilości śladowe). Nie jest to jednak wystarczająco dużo, by zapewnić dostateczną ochronę silnikom starszego typu, dlatego np. samochody zabytkowe i klasyczne nadal potrzebują dodatkowych zamienników ołowiu lub nowych zaworów i gniazd. Podobnie w gazie nie ma związków Pb, co w połączeniu z wyższą temperaturą i wydłużonym procesem spalania może z czasem prowadzić do przyspieszonego zużycia zaworów i gniazd. Choć to nie znaczy, że musi - poprawnie wyregulowane instalacje pracują latami bez dodatkowej lubryfikacji i nic poważnego się nie dzieje.
Tak to się zaczęło
Substancje zwane dziś lubryfikatorami rozpoczęły swój rynkowy żywot właśnie jako pozbawione ołowiu zamienniki związków tego pierwiastka, wprowadzone po wycofaniu z rynku benzyny ołowiowej. Kupowało się je (i nadal kupuje) w niewielkich buteleczkach, których zawartość wlewa się przy okazji tankowania do baku samochodu z silnikiem gaźnikowym. Stopień rozcieńczenia wynosi ok. 50 ml substytutu ołowiu na 50 l paliwa. Po użyciu dodatku, tak jak działo się to dawniej ze związkami ołowiu, na zaworze i gnieździe powstaje „poduszka” ochronna (np. z osadzających się na powierzchni związków potasu, sodu, fosforu lub magnezu), dzięki której nie dochodzi do przyspieszonego zużycia gniazda zaworowego poprzez wybicie i w konsekwencji nie następuje przedwczesne kasowanie luzu w układzie rozrządu. Zawór może nadal efektywnie oddawać ciepło (ponieważ nie traci kontaktu z gniazdem), bez ryzyka wypalenia.
Lubryfikacja, jaką dziś znamy, była więc pierwotnie przeznaczona do samochodów gaźnikowych bez katalizatora, mając za zadanie chronić elementy, za których sprawność dotąd odpowiadał czteroetylek ołowiu. W miarę upowszechniania się benzyny bezołowiowej i silników z wtryskiem, zawory i gniazda zaczęto natomiast wykonywać z innych materiałów niż wcześniej. Zawory są dziś robione najczęściej ze stali niklowej, a gniazda z surowców spiekanych. Poza tym, do benzyn zaczęto już na etapie produkcji dodawać w niewielkich ilościach związki ochronne (np. na bazie potasu) oraz eter lub alkohol (dostarczający w prosty sposób tlen do mieszanki) i zewnętrzne dodatki do paliwa przestały być potrzebne.
Aż do momentu, gdy na popularności zyskały paliwa gazowe - LPG i CNG - i okazało się, że niektóre nowoczesne samochody, a raczej ich silniki (mówiąc jeszcze konkretniej - zawory i gniazda zaworowe w tychże silnikach) nie zawsze wytrzymują w starciu z wyższymi temperaturami spalania i brakiem dodatkowej ochrony. Potrzebne stały się związki, których dopływ do cylindra byłby stały pomimo odcięcia dopływu benzyny zawierającej odpowiednie środki. Wraz z nimi musiały pojawić się także odpowiednie metody dozowania.
„Jakiś olej”
Mało kto wie, co tak naprawdę znajduje się w montowanej pod maską tajemniczej butelce z oleistym płynem (producenci zresztą pilnie strzegą szczegółów swoich receptur), ale my wiemy i chętnie podzielimy się tą wiedzą. Lubryfikacja dostarcza silnikowi to, czego nie ma w sobie gaz, a co może, z punktu widzenia żywotności wrażliwych elementów górnej części komory spalania, okazać się przydatne po zmianie rodzaju zasilania. Są więc:
Producenci twierdzą, że dzięki takim składnikom lubryfikacja nie tylko wydłuża żywotność zaworów i gniazd, ale też wpływa pozytywnie na efektywność spalania (mniej paliwa, czystsze spaliny).
wczytywanie wyników...
gazeo.pl to portal o instalacjach LPG. Znajdziesz tutaj informacje o tym, jaka instalacja gazowa w samochodzie jest najlepsza oraz które instalacje LPG można zamontować do aut z silnikami Diesla. Zamieszczamy najnowsze informacje o tendencjach cen LPG na świecie i w Polsce. Publikujemy praktyczne i rzetelne informacje dla wszystkich, dla których instalacje gazowe są codziennością. Dla nas instalacje gazowe to nie tylko praca - autogaz to nasza pasja.
Aby utworzyć konto Warsztatu, należy zgłosić dane firmy: 609-966-101 lub biuro@gazeo.pl