Pluszowe kostki na lusterko wsteczne, piesek z kiwającą się główką na tylnej półce oraz choinka zapachowa to najpopularniejsze „zbytki” w samochodzie, co nie znaczy, że jedyne. Gadżetów ci u nas dostatek, a w samochodzie z instalacją gazową niektóre z nich mogą okazać się bardzo przydatne.
Różnica między samochodem benzynowym a napędzanym gazem polega nie tylko na tym, że na stacji podjeżdża się pod inny dystrybutor, a w kasie płaci niższe rachunki, choć to akurat najprzyjemniejszy aspekt tankowania LPG. Są jednak i inne, na które warto zwrócić uwagę, by eksploatacja auta była przyjemna i bezproblemowa. Chodzi mianowicie o to, że adaptacja na zasilanie gazowe wpływa w pewnym stopniu na walory praktyczne. Wystarczy odpowiednio się przygotować, by prawie w ogóle tego nie odczuć.
Co z tym kołem?
Ponieważ zbiornik gazu nie zastępuje oryginalnego baku, trzeba znaleźć dla niego nowe miejsce, o które najłatwiej w bagażniku. A że najpowszechniej stosowane dziś zbiorniki mają kształt torusa i zajmują miejsce koła zapasowego, powstaje pytanie, co z tym piątym kołem począć, by nie zawadzało podczas wyjazdów wakacyjnych (odbierając przestrzeń na piłkę plażową) i nie brudziło bagaży i rąk. Dostępnych rozwiązań jest kilka i zakładają one wożenie „zapasu” lub zastąpienie go substytutem, wedle uznania.
Koło musi być
Kierowcy dzielą się na dwie szkoły. Wyznawcy jednej z nich nie dopuszczają do siebie myśli o pozbyciu się z auta koła zapasowego, bo dzień po wyjęciu z samochodu na pewno okaże się potrzebne. Wozić je zaś luzem jest nieestetycznie i niewygodnie, zwłaszcza w sytuacji, kiedy konieczne staje się opróżnienie bagażnika. Prostym ratunkiem okazuje się odpowiedni pokrowiec, który - o ile nie dał go nam warsztat podczas konwertowania auta - łatwo kupić lub, przy odrobinie zmysłu krawieckiego, samemu uszyć. Szukając lub samodzielnie tworząc, należy jednak pamiętać, że nie wystarczy zwykły „worek”. Nawet tak pozornie prozaiczny wyrób musi spełniać kilka wymogów.
Przede wszystkim, niezbędna jest wodoszczelność, aby wilgoć z koła (np. po wymianie w deszczowy dzień) nie narobiła szkód w bagażniku lub wnętrzu. Ten kij ma i drugi koniec - ponieważ feldze nie służy długotrwałe wystawienie na działanie wody, koło zapasowe należy wysuszyć i dopiero wtedy spakować z powrotem do pokrowca. Aby zaś noszenie było wygodne, a pozycja spakowanej „zapasówki” stała i niewzruszona, przyda się uchwyt i rzepy, dzięki którym koło „wczepi” się w tapicerkę kufra i nie będzie po nim niebezpiecznie przemieszczać. Dla niewtajemniczonych w arkana krawiectwa pozostaje opcja komercyjna, ale wydatek nie jest z gatunku dewastujących budżet - w przedziale od 13 do 40 zł znajdzie się „dla każdego coś miłego”.
Koło? A po co komu koło?
Zwolennicy drugiej szkoły głoszą, że koło zapasowe to tylko zbędny balast (a każdy litr przestrzeni ładunkowej na wagę złota) i jeżeli można się go pozbyć, absolutnie należy skorzystać ze sposobności. Ponieważ jednak człowiek wysysa przezorność z mlekiem matki, nie wypada jeździć bez żadnego zabezpieczenia, bo wtedy „złapanie gumy” oznacza kłopoty i to duże. Dlatego miejsce „zapasu” zajmuje zestaw naprawczy, w skład którego wchodzi kompaktowy kompresor podłączany do gniazda zapalniczki oraz specjalny uszczelniacz w płynie, służący do tymczasowego łatania dziur w przebitym ogumieniu. Zaletą jest to, że zestaw można włożyć np. do schowka w nadkolu albo w inne łatwo dostępne miejsce i w razie awarii na drodze nie trzeba opróżniać bagażnika.
Ponieważ jednak „nie wszystko złoto...”, uszczelniacze nie są pozbawione kilku wad. Przede wszystkim, skuteczność ich działania ograniczona jest wielkością i miejscem uszkodzenia. Jeżeli dziura powstanie w bieżniku i ma średnicę do 6 mm (w oponie z dętką - do 3 mm), to jeszcze pół biedy (uszczelnienie takiej perforacji gwarantują producenci środków do doraźnej naprawy opon), ale jeśli zniszczeniu ulegnie profil, „płynne koło” nas nie uratuje. Po drugie, jazda z wlanym przez wentyl płynem w kole może odbywać się tylko do pewnej określonej prędkości, powyżej której doświadczymy efektu towarzyszącego złemu wyważeniu. Poza tym, wulkanizatorzy zdecydowanie nie przepadają za środkami tego rodzaju, bo muszą je usuwać mechanicznie i jeszcze wypłukiwać resztki z wnętrza opon, co nie zawsze jest proste, a prawie nigdy przyjemne. Decyzja należy do ciebie - zestaw naprawczy z kompresorem kosztuje od 120 zł w górę, sam płyn ok. 35 zł i więcej. Jak zawsze, sugerujemy nie kierować się wyłącznie ceną, ponieważ najtańsze sprężarki powietrza są wykonane w całości z tworzywa, co negatywnie wpływa na ich trwałość. Naszym zdaniem, szkoda pieniędzy na „jednorazówki” - lepiej zainwestować więcej w zamian za pewność poprawnego działania, nawet jeżeli kompresor miałby się bardzo długo nie przydać.
A koło dojazdowe?
No tak, są jeszcze półśrodki w postaci kół dojazdowych, które jedni wybierają z własnej woli, a inni kupują razem z samochodem (bo tak za nich zdecydował producent). Koła takie są węższe i lżejsze od pełnowymiarowych, a więc zajmują mniejszą objętość w samochodzie (w bagażniku lub za siedzeniem), ale oszczędzać powierzchni za bardzo nie pomagają ze względu na średnicę identyczną z kołami standardowymi (lub minimalnie niższą). Tak jak w przypadku zestawów naprawczych, „dojazdówki” są też obarczone ograniczeniami prędkości (zazwyczaj do 80 km/h) i mają tę brzydką cechę, że z łatwością stają się „długotrwałą prowizorką” - skoro koło jest i można jeździć, kto by się kłopotał naprawą i wymianą? Na szczęście to już sytuacja sporadyczna. Tym niemniej można wybrać wąskie koło zamiast pełnego, w cenie od ok. 130 zł wzwyż.
Pewną kategorią koła dojazdowego - skoro już przy tym jesteśmy - są również nowoczesne opony typu run-flat, na których można przez pewien czas (choć wolniej) bezpiecznie jechać bez wymiany ani samodzielnego uszczelniania. Niektóre nowe samochody są wyposażone fabrycznie w takie ogumienie, ale do jego upowszechnienia droga wciąż daleka.
Assistance
Najwięksi optymiści rezygnują z kół zapasowych i zestawów do naprawy przebitych opon, polegając jak na Zawiszy na różnego rodzaju „gwarancjach mobilności”. Problem w tym, że gwarant nie jest w stanie składować w każdym magazynie firm współpracujących każdego modelu i rozmiaru opony. Gdy nie uda się dopasować opony do tego, co trzech pozostałych, które już mamy w samochodzie, jedynym rozwiązaniem jest transport całego auta do serwisu na lawecie i oczekiwanie na zamówiony wzór i wielkość. A przecież zaczęło się od zwykłego koła... Dlatego wygoda wygodą, ale lepiej mieć w zanadrzu „ostatnią deskę ratunku”.
Coś jeszcze?
To by chyba było na tyle, a na przodzie... Na pewno przyda się para rękawic, aby przy zmianie lub naprawie koła w warunkach polowych nie ubrudzić się zanadto i ochronić ręce przed ewentualnym pokaleczeniem. O podnośniku i solidnym kluczu do kół (najlepiej z długim ramieniem) nawet nie wspominamy, bo to oczywista oczywistość, natomiast jeżeli ktoś chciałby korzystać z kompresora zamiast pompki nożnej, warto zadbać o sprawne gniazdo zapalniczki. Tak na wszelki wypadek... Jeżeli wszystkie gadżety spakowane, to w drogę. Szerokości, przyczepności!
wczytywanie wyników...
gazeo.pl to portal o instalacjach LPG. Znajdziesz tutaj informacje o tym, jaka instalacja gazowa w samochodzie jest najlepsza oraz które instalacje LPG można zamontować do aut z silnikami Diesla. Zamieszczamy najnowsze informacje o tendencjach cen LPG na świecie i w Polsce. Publikujemy praktyczne i rzetelne informacje dla wszystkich, dla których instalacje gazowe są codziennością. Dla nas instalacje gazowe to nie tylko praca - autogaz to nasza pasja.
Aby utworzyć konto Warsztatu, należy zgłosić dane firmy: 609-966-101 lub biuro@gazeo.pl