Opel Insignia - odpicuj mi brykę... gazem

fot. FahrmitgasOpel Insignia

Fahrmitgas (nazwa ta oznacza tyle, co „jeździj na gazie”), przystępując do „zagazowywania” obsypanego nagrodami nowego Opla, nawiązał współpracę z holenderską firmą Vialle, znaną z układów zasilania LPG wysokiej próby. Pod maskę Insigni trafiło więc najnowsze i najbardziej zaawansowane osiągnięcie niderlandzkich inżynierów - LPI, czyli wtrysk gazu w fazie ciekłej. Rozwiązanie pozwala na jeszcze precyzyjniejsze niż dotąd dawkowanie paliwa, co z kolei prowadzi do optymalizacji procesu spalania, podniesienia mocy względem wersji benzynowej i dalszej redukcji emisji zanieczyszczeń. Zawartość CO₂ w spalinach spadła o 12%, przez co Insignia spełnia normę Euro V nawet łatwiej, niż przedtem.

fot. FahrmitgasOpel Insignia

Przeróbki objęły także nadwozie następczyni Vectry. Boczne przetłoczenie nadwozia wypełniła kontrastująca z resztą karoserii folia, imitująca dwukolorowe malowanie. Naszym zdaniem, efekt przypomina dwubarwne Maybachy, choć z pewnością bardziej w wydaniu czarno-srebrnego sedana niż biało-turkusowego kombi.

Wizerunku dopełniają 20-calowe felgi z lekkich stopów, dodające całości sportowego sznytu. Aby zaś nie stanowiły obietnicy bez pokrycia, standardowe sprężyny w zawieszeniu wymieniono na twardsze, poprawiające właściwości jezdne.

Oplowi Insignia „odpicowanemu” przez Fahrmitgas powinien przyjrzeć się każdy, kto uważa, że LPG pasuje wyłącznie do starych, nieciekawych samochodów (więcej o gazowej Insigni w artykule Insignia - kolejny Opel na LPG). Jeżeli nie zmieni zdania, niech popatrzy drugi i trzeci raz, a kiedy i to nie pomoże, sugerujemy przejażdżkę takim autem. W stereotypy łatwo wierzyć, ale dzięki takim przedsięwzięciom jak to podjęte przez Niemców, równie łatwo je odrzucić.