Uczestnicy umówili się „w samo południe” na warszawskiej stacji CNG przy lokalnej gazowni na ul. Kasprzaka. Obiekt ten wśród wszystkich polskich stacji może i tak pochwalić się sporym ruchem (ok. 160 pojazdów na dobę), ale mimo to widok 10 aut podjeżdżających tam jednocześnie musiał zrobić na obsłudze wrażenie. Pojawiła się większość modeli na gaz ziemny, jakie można w Polsce spotkać - 3 Ople Zafira, Opel Astra Caravan, 2 Volkswageny Caddy, Volkswagen Touran, Volvo V70 (wszystkie z instalacjami fabrycznymi) oraz Peugeot 306 i Nissan Primera (konwertowane indywidualnie). Co ciekawe, z samochodów wysiedli nie tylko panowie, ale także kilka pań (jak się później okazało, niektóre z nich były żywo zainteresowane tematem). Wszyscy oni są fanami CNG, ale dla co najmniej kilku to paliwo to także część życia zawodowego - dostawcze Caddy należą do właściciela firmy przewozowej, natomiast sprowadzona z Włoch Primera to stołeczna taksówka. Składamy wyrazy podziwu za to, że stawiają na gaz ziemny, kiedy wcale nie tak łatwo z niego korzystać.
W pierwszej części zebrani entuzjaści CNG zwiedzali teren gazowni i znajdujące się tam Muzeum Gazownictwa. W oko wpadały świetnie zachowane i odrestaurowane budynki i brukowane uliczki z końca XIX w., reprezentujące styl architektury przemysłowej dobrze znany np. mieszkańcom Łodzi.
Przy odrobinie wyobraźni łatwo można było przenieść się w czasy, kiedy gazownia była małym miasteczkiem industrialnym, tętniącym życiem codziennej pracy i pachnącym (o ile można w tym wypadku mówić o zapachach) wszystkimi powstającymi tam produktami: gazem węglowym, koksem i smołą. Wizyta w muzeum zaskoczyła wszystkich głównie tym, że większość eksponatów - wielkich maszyn do produkcji gazu z węgla, ale też zabytkowych latarni ulicznych (które można samemu uruchamiać i wyłączać!) i domowych urządzeń gazowych (lamp, kuchenek, lodówek z grzałką gazową zamiast elektrycznej, piecyków czy nie używanych już dziś maszynek do prażenia kawy) - nadal jest w pełni sprawna, choć oczywiście nie działa stale. Szczególne wrażenie robił olbrzymi XIX-wieczny gazomierz przemysłowy, dokładniejszy od wielu z tych, które mamy do dziś w domach. Muzeum jest tym bardziej autentyczne, że powstało w budynku, gdzie niegdyś produkowano gaz - przez „świetliki” w drewnianej podłodze widać nadal oryginalne instalacje, brakuje tylko krzątających się w plątaninie grubych rur ludzi. Stare urządzenia zakonserwowano i pozostawiono na swoich miejscach, by świadczyły o bogatej, sięgającej połowy XIX stulecia, historii polskiego gazownictwa.
Można było także zobaczyć miejsce, w którym powstanie nowa stacja. Budzi ona już teraz mieszane uczucia, ponieważ znajdzie się również w obrębie gazowni, „po sąsiedzku” z obecnie działającym obiektem, lecz od strony ul. Prądzyńskiego - wąskiej i o kiepskiej nawierzchni.
W późniejszych rozmowach wielokrotnie padało pytanie o sensowność takiego kroku. Druga stacja mogłaby przecież stanąć na drugim brzegu Wisły (gdzie zresztą ma swoją siedzibę firma Wawa Taxi). Sęk w tym, że nowy obiekt z czasem ma nie uzupełnić i odciążyć, ale zastąpić już istniejący. Co z tego, że stacja będzie nowoczesna i bardzo wydajna, skoro jej potencjał pozostanie w sporej mierze niewykorzystany, a i tak będzie tylko jedna na całe miasto?
Następnie grono uczestników przeniosło się do sali wynajętej w pobliskiej restauracji, by podyskutować nad sprawami bezpośrednio związanymi z CNG jako paliwem samochodowym. Najpierw jednak prezentację pt. „Tankowanie CNG” przedstawił, znany także użytkownikom portalu Gazeo.pl, ekspert tematyki sprężonego gazu ziemnego, Gerard Bartłomiejczyk. Pokaz zawierał m. in. film z przykładowego napełniania zbiorników na stacji w zachodniej Europie (bardzo szybko, bezpiecznie i, co ważne, samoobsługowo), poruszał też kwestie możliwości i opłacalności tankowania indywidualnego koło domu czy zbiorczego w firmach dysponujących flotami aut na CNG. Na załączonych wykresach pokazana została również interesująca zależność pomiędzy wydajnością sprężarki a pojemnością magazynu gazu, ilustrująca efektywność pracy całej stacji. Jak się okazuje, kompresory o możliwościach rzędu 1200 m3/h nie są nam, przynajmniej na razie, bardzo potrzebne, ponieważ na ewentualne przestoje na stacjach, gdzie panuje duży ruch (np. w Warszawie) większy wpływ ma pojemność butli w magazynie. Warto tutaj wspomnieć, że powiększenie magazynu pochłania mniej środków niż zakup szybkiej (a także bardziej energochłonnej) sprężarki. Płynie z tego prosty wniosek: gdyby postawić na obszerniejsze magazyny i kompresory o umiarkowanej wydajności (nawet ok. 300 m3/h powinno być wystarczające), mogłoby w Polsce co roku powstawać więcej obiektów do tankowania CNG.
Po zakończonej prezentacji zawiązała się dyskusja na temat realnej eksploatacji samochodu na gaz ziemny w Polsce, która obnażyła wszystkie trudności, z jakimi spotykają się użytkownicy takich pojazdów. Okazało się, że najdotkliwszym utrapieniem nie jest brak stacji (choć niewątpliwie też - w województwach łódzkim, zachodniopomorskim, lubuskim i podlaskim nie ma żadnej, a jedyna w Wielkopolsce czasem szwankuje), ale krótki czas otwarcia tych dostępnych, co utrudnia korzystanie z nich. Potrafią one zamykać swe podwoje już przed godz. 15, co często wręcz uniemożliwia tankowanie. Aby używać auta na gaz ziemny i mieć z tego satysfakcję, trzeba mieć do tego naprawdę duże przekonanie i samozaparcie. Niektórym tych cech brakuje, co sprawia, że z nowych samochodów usuwa się czasem instalację CNG, która następnie (w ogóle nie używana!) trafia na śmietnik. Nawet PGNiG, co jest największym paradoksem, ma w swojej flocie samochody na gaz ziemny, których nie ma jak tankować, ponieważ przydzielono je odgórnie oddziałom nie dysponującym na swoim terenie ani jedną stacją! Na osłodę warto wspomnieć o trwających inwestycjach w stacje tankowania w niektórych rejonach - dwie powstają w województwie świętokrzyskim, budowa kolejnych trwa też na terenie województw pomorskiego oraz kujawsko-pomorskiego.
Stwierdzono zgodnie, że najpilniejszymi kwestiami są obecnie: równomierne pokrycie mapy Polski stacjami (przynajmniej po 1 w każdym dużym mieście, dopiero potem następne), otwarcie ich przez całą dobę oraz wprowadzenie dodatkowych form płatności (obecnie rozliczeń można dokonywać wyłącznie gotówką). Istotny głos w sprawie należał do kierowcy wspomnianego Nissana Primery, stołecznego taksówkarza. Powiedział mianowicie, że jego koledzy „po fachu” bardzo niechętnie zwracają się ku CNG i dopóki przynajmniej nie będzie można tankować całą dobę (nawet w jednym miejscu), niewiele się w tej sprawie zmieni. Co do płatności zaś, karty kredytowe nie wchodzą na razie w rachubę, nie ma wspólnego dla całej sieci stacji systemu rozliczeń bezgotówkowych (płatności razem z domowym rachunkiem za gaz), a zawieranie umów na zbiorcze rachunki jest na razie przewidziane tylko dla firm.
Równie mizernie wygląda kwestia dofinansowania do zakupu lub konwersji samochodu na CNG. Brakuje szeroko dostępnych informacji o kryteriach uzyskania wsparcia, czasem nawet dochodzi do kuriozalnej sytuacji, w której zwierzchnicy zakładów gazowniczych nie wiedzą, że na niższych szczeblach administracyjnych ich jednostek prowadzi się programy dopłat.
Granty powinny być jednolite w całej Polsce, a wiedza o nich szeroko propagowana, tak by wszyscy potencjalnie zainteresowani, a nawet osoby postronne, mogły łatwo zapoznać się z warunkami koniecznymi do ich uzyskania. Póki co bowiem, dofinansowanie zdaje się być opatrzone klauzulą „dla wtajemniczonych” i nie nadaje mu się przesadnego rozgłosu. Jeden z zakładów gazowniczych prowadził np. system dopłat do konwersji dla firm, w którym kwota „zastrzyku” uzależniona była od wartości kupowanego gazu. W ten sposób można było uzyskać nawet kilkanaście tysięcy zł. Jest to niestety odosobniony, choć chlubny, przypadek.
Dyskusja dotyczyła również niedostatków w polskim prawie, które, pomimo istnienia normy PN-EN 13423:2002, nie reguluje wielu kwestii związanych z CNG. Kłopoty pojawiają się nawet przy rejestrowaniu samochodu i podczas okresowych przeglądów (legalizacji dokonuje jedna instytucja w całym kraju, a konieczne jest ponawianie jej co 3 lata). Zainteresowani tankowaniem we własnym garażu natrafiają na bariery w postaci prawa budowlanego czy BHP. Istniejące luki legislacyjne najlepiej chyba ilustruje przykład jednego z użytkowników auta na CNG:
pomimo że jego samochód (Volvo V70) jest fabrycznie przystosowany do napędu gazowego, informacja na ten temat nie znajduje się w dowodzie rejestracyjnym obok nazwy modelu, lecz w polu „adnotacje urzędowe”. Może to robić wrażenie, jakby instalacja CNG została zamontowana po pierwszej rejestracji, co jest nieprawdą. Mało tego, w polu P3 („dane silnika”) wpisano... LPG! Wnikliwy policjant będzie miał zastrzeżenia i zażąda np. potwierdzenia wymontowania systemu LPG, choć nigdy go w Volvo nie było. Inny z użytkowników w ogóle nie ma w dowodzie rejestracyjnym danych o CNG - w ich miejsce wpisano LPG.
Po wyciągnięciu ostatnich wniosków, niestety mało budujących, uczestnicy wybrali się na parking, by pooglądać nawzajem swoje samochody. Szczególne zainteresowanie wzbudzało Volvo V70 na łódzkich numerach, które przy okazji spotkania można było po raz pierwszy od kilku miesięcy zatankować paliwem, do którego je stworzono. Co ciekawe, główny analogowy wskaźnik paliwa na desce rozdzielczej informuje o poziomie CNG w zbiorniku, zaś dane o ilości benzyny można uzyskać dopiero po wybraniu odpowiedniej funkcji komputera pokładowego.
Wzrok przyciągał także 7-miejscowy Volkswagen Touran, technicznie blisko „spokrewniony” z modelem Caddy, lecz bardziej „szlachetnie urodzony”. W Zafirach, także mogących przewozić po 7 pasażerów, w ogóle nie skurczyła się przestrzeń bagażowa, chociaż w miejsce koła zapasowego auto wyposażono w ukryty w nadkolu zestaw naprawczy z kompresorem zasilanym z gniazda zapalniczki. Spora część „kufra” ubyła natomiast w Primerze - ponieważ auto było adaptowane prywatnie, butla na sprężony gaz nie mogła zostać zamontowana pod podwoziem, kosztem zbiornika na benzynę, lecz trafiła za tylną kanapę. Niskie koszty utrzymania oraz cicha i ekologiczna praca silnika wynagradzają jednak właścicielowi pewne niedostatki.
Na koniec mała zagadka: po czym poznać samochód napędzany CNG? Po czystej rurze wydechowej! Podczas, gdy końcówka w większości aut jest okopcona (osadzają się na niej składniki spalin), CNG nie powoduje prawie żadnego zabrudzenia. Jeśli się ono pojawia, świadczy w starszych autach raczej o nieszczelności układu smarowania niż o toksyczności „wydychanych” gazów. Jedna z Zafir, która na benzynie nie jeździ prawie wcale, wygląda jak po wymianie wydechu, chociaż od nowości ma ciągle ten sam.
Warszawskie spotkanie 20 czerwca było pierwszym tego typu w Polsce, zorganizowanym dość spontanicznie i na niewielką, póki co, skalę. Pomysłodawcy, na co dzień skupieni wokół CNG Forum, planują jednak kolejne, większe wydarzenia, m. in. zlot użytkowników samochodów na CNG. Zależy im, by doszedł do skutku jak najprędzej, najlepiej jeszcze w tym roku. Być może wtedy pojawiliby się także przedstawiciele PGNiG, których tym razem, pomimo zaproszenia, zabrakło. Trzymamy kciuki za realizację tego przedsięwzięcia i z góry zapowiadamy swoją obecność!
wczytywanie wyników...
gazeo.pl to portal o instalacjach LPG. Znajdziesz tutaj informacje o tym, jaka instalacja gazowa w samochodzie jest najlepsza oraz które instalacje LPG można zamontować do aut z silnikami Diesla. Zamieszczamy najnowsze informacje o tendencjach cen LPG na świecie i w Polsce. Publikujemy praktyczne i rzetelne informacje dla wszystkich, dla których instalacje gazowe są codziennością. Dla nas instalacje gazowe to nie tylko praca - autogaz to nasza pasja.
Aby utworzyć konto Warsztatu, należy zgłosić dane firmy: 609-966-101 lub biuro@gazeo.pl