Parafrazując znane zdanie, chciałoby się powiedzieć: Spieszmy się kochać V-ósemki – tak szybko odchodzą. Kto lubi duże silniki o zbyt dużej liczbie cylindrów, litrów pojemności i koni mechanicznych, niech się nimi nasyci, póki może. Wprawdzie to nie nasza wina, że nie mieszkamy w Wenezueli, gdzie paliwo jest tanie jak barszcz, albo w USA na przełomie lat 60. i 70. XX w., przed nastaniem kryzysu paliwowego, ale to właśnie nam przyjdzie prawdopodobnie zapłacić cenę za kilka dekad radosnego motoryzacyjnego rozpasania i korzystania z zasobów ropy naftowej jak ze studni bez dna. Przesiadka na auta o napędzie akumulatorowym nie nastąpi jutro ani za tydzień, ale wydaje się nieuchronna, a więc może lepiej zawczasu zorientować się w ofercie rynkowej i oswajać się z myślą, że prędzej czy później trzeba będzie coś z niej dla siebie wybrać.
Zacznijmy z wysokiego C. BMW przywiozło do Frankfurtu zapowiadaną od dawna seryjną wersję drugiego – obok sportowego i8 – modelu ze swojej rodzącej się rodziny „i”, czyli i3. Napędzany elektronami maluch jest zaskakująco bliski stylistycznie zapowiadającym go concept carom i, co ważne, nie stanowi konwersji auta zasilanego konwencjonalnie, lecz jest samochodem od podstaw opracowanym jako elektryczny. Na aluminiowe podwozie, w którym umieszczono pakiet ogniw litowo-jonowych, nakłada się lekkie i mocne nadwozie z tworzywa sztucznego wzmacnianego włóknem węglowym i plastikowe poszycie, we wnętrzu dominują zaś naturalne i przetworzone materiały. Jeżeli ktoś uzna, że 150-kilometrowy zasięg to za mało, za 5000 euro może dokupić spalinowy range extender.
Spośród pozostałych marek mało kto tworzy modele elektryczne „od zera”, znacznie powszechniejszy jest zaś trend elektryfikowania tego, co się już ma. Można jednak – i robi to na przykład Volkswagen dzięki swojej modułowej platformie MQB – zaprojektować samochód w taki sposób, żeby w jednakowy sposób nadawał się do wyposażenia w dowolny rodzaj napędu. Daje to ogromne możliwości, elastyczność w dopasowywaniu się do zapotrzebowania rynku, a poza tym obniża koszty, bo wystarczy jedne „klocki” zastąpić innymi i już model benzynowy staje się metanowy, hybrydowy lub elektryczny. Tak powstał e-Golf, czyli pierwsza poważna próba stworzenia seryjnego modelu elektrycznego na bazie ikony klasy kompaktowej. W cennikach wolfsburskiej marki towarzyszyć mu będzie mniejszy e-up!, choć tak naprawdę obydwa elektryczne Volkswageny będą – ze względu na ograniczony zasięg – autami typowo miejskimi. Tyle tylko, że jeden będzie oferował przyzwoitą ilość przestrzeni we wnętrzu, a drugi – niezbędne minimum.
Skoro już jesteśmy przy kompaktach, warto wspomnieć o obecności Forda Focusa Electric. Model ten zadebiutował w pierwszej kolejności na rynku północnoamerykańskim, gdzie jednak przepadł z kretesem w starciu z ultrapopularnym – jak na standardy rynku samochodów elektrycznych – Nissanem Leafem. Na Starym Kontynencie Leaf kariery na razie nie robi, ale niemal jednoczesny debiut e-Golfa nie wróży Focusowi wielkiego powodzenia. No chyba że preferencje Europejczyków okażą się odmienne od gustów kierowców amerykańskich i po tej stronie Atlantyku elektryczny Ford stanie się hitem. Pożyjemy, zobaczymy...
Szeroką gamę aut „na baterie” pokazało oczywiście Renault, tyle że brakowało wśród nich nowości. Biorąc pod uwagę rozpiętość oferty, na którą aktualnie składają się cztery modele, w tym dwa dostępne wyłącznie z napędem elektrycznym (Twizy i Zoe, a oprócz nich Fluence Z.E. i Kangoo Z.E.), nie można mieć tego francuskiej marce za złe, warto natomiast odnotować fakt, że elektryczna wersja dostawczego lub osobowego kombivana ze znakiem diamentu na osłonie chłodnicy (czyli Kangoo) świętowała we Frankfurcie wyprodukowanie dziesięciotysięcznego egzemplarza. Zgoda, że nawet średnio popularnych modeli powstaje tyle w ciągu miesiąca, ale pamiętajmy, że rynek pojazdów typu EV wciąż bardziej raczkuje niż galopuje, więc bądźmy wyrozumiali i uznajmy to za spory sukces. Ciekawostką na stoisku Renault było natomiast Twizy w zbudowanej w jednym egzemplarzu wersji F1, które swego czasu na torze wyścigowym popędziło kota benzynowemu Megane RS. Obok prężył zaś muskuły bolid Formuły E, czyli nowej serii wyścigowej, w której będą występować wyłącznie auta elektryczne. Bez hałasu, bez ryku silnika, bez spalin, a czy również bez emocji? Nowe regulaminy w dużej mierze popsuły już F1, więc kiedy jeszcze „wyciszymy dźwięk”, może być różnie.
Wydawałoby się, że co druga wiadomość dotycząca motoryzacji kręci się dzisiaj wokół aut elektrycznych, ale podczas IAA okazało się, że wcale nie jest ich takie zatrzęsienie. Nissan, poza seryjnym i dobrze znanym Leafem (o którym każdy słyszał, ale mało kto go widział), zaprezentował swój wyścigowy prototyp ZEOD RC, którym chciałby trochę namieszać w Le Mans w 2014 r. (przy czym jazda przez 24 godziny non-stop raczej nie wchodzi jeszcze w grę), Citroën postawił na stoisku małego C-Zero, którego produkcję ze względu na mikre zainteresowanie wstrzymano już jakiś czas temu, Mercedes miał u siebie klasę B i supersportowego SLS-a w wersjach Electric Drive, były elektryczne Smarty, Fiat 500e i przepiękna, wciąż świeża w Europie Tesla Model S, ale o wysypie nowości trudno mówić. Wygląda nam na to, że pomimo szumu medialnego minie jeszcze kilka chwil, nim napęd bateryjny zawita pod strzechy...
wczytywanie wyników...
gazeo.pl to portal o instalacjach LPG. Znajdziesz tutaj informacje o tym, jaka instalacja gazowa w samochodzie jest najlepsza oraz które instalacje LPG można zamontować do aut z silnikami Diesla. Zamieszczamy najnowsze informacje o tendencjach cen LPG na świecie i w Polsce. Publikujemy praktyczne i rzetelne informacje dla wszystkich, dla których instalacje gazowe są codziennością. Dla nas instalacje gazowe to nie tylko praca - autogaz to nasza pasja.
Aby utworzyć konto Warsztatu, należy zgłosić dane firmy: 609-966-101 lub biuro@gazeo.pl