fot. gazeo.plMiało jej nie być, a jednak jest - Kia Picanto LPG
IAA to rozmach i przepych, jakich w naszym kraju prawdopodobnie jeszcze długo nie uświadczą zwiedzający salony samochodowe. Producenci niemieccy, którzy czują największy imperatyw do pokazania się z jak najlepszej strony, wynajmują całe pawilony, w których na kilku poziomach w widowiskowy sposób prezentują wszystko, co mają, a nawet to, czego jeszcze nie mają, ale obiecują, że będą mieć za kilka lat. Każdy przywozi jakąś światową premierę (koncepcyjną lub w wersji gotowej do produkcji), w najgorszym razie nową wersję nadwoziową lub chociaż facelifting. Kto pokazuje modele znane z wcześniejszych wystaw albo wręcz z ulic, ryzykuje, że zwiedzający nie zachowają go w pamięci. Przy tej powierzchni i liczbie wystawców TRZEBA się czymś wyróżnić, bo pojechać do Frankfurtu i przepaść w tłumie to gorsze, niż wcale tam nie być.
Gaz, gaz, gaz!
Oczywistą oczywistością jest, że pojechaliśmy na IAA głównie po to, by zobaczyć i uwiecznić premiery samochodów napędzanych gazem – zarówno LPG, jak i CNG. Tych pierwszych naliczyliśmy... cztery. O dwóch, czyli o Kii Picanto i Oplu Adamie, wiedzieliśmy już wcześniej z oficjalnych komunikatów producentów, dwa pozostałe sprawiły nam jednak przyjemną niespodziankę swoim pojawieniem się na parkiecie frankfurckiego salonu. Ale po kolei...
fot. gazeo.plOpel Adam LPG - z większym i mocniejszym silnikiem, niż pierwotnie zapowiadano
Picanto LPG to motoryzacyjny powrót z zaświatów – miała pojawić się już 2,5 roku temu, ale „za pięć dwunasta” wycofano ją z cenników i anulowano zamówienia przyjęte przez dealerów. Teraz auto powraca – oby na dobre – po serii zmian technicznych: zbiornik LPG spod podwozia i sprzed osi tylnej, gdzie zastępował zmniejszony do 10 l zbiornik benzyny, powędrował w standardowe miejsce, czyli do wnęki koła zapasowego (którego, siłą rzeczy, nie ma). Pod maską na szczęście obyło się bez rewolucji (poza spadkiem mocy z 82 KM w modelu LPG z roku 2011, co stanowiło bonus w stosunku do odmiany benzynowej z takim samym silnikiem, do 67 KM dziś) – wtrysk gazu w fazie ciekłej, ewidentnie przygotowany już na etapie projektowania przez producenta auta, pozostał na swoim miejscu. Podobnie zresztą jak osobne, równorzędne wskaźniki poziomu obydwu paliw na tablicy przyrządów. Pierwotnie, w Picanto LPG AD 2011, wskaźnik poziomu benzyny miał być zdecydowanie drugoplanowy (paliwo klasyczne pełniło rolę wyłącznie rezerwową, więc wystarczał diodowy wyświetlacz), teraz obydwa wyglądają podobnie.
fot. gazeo.plHyundai i40 LPG z systemem LDI produkcji BRC podczas IAA, czyli coś dla RFN, ale niekoniecznie dla RP, a już na pewno nie dla USA czy ChRL
Pozytywnie zaskoczył za to Adam LPG – według wczesnych zapowiedzi miał mieć 70-konny silnik 1,2, a ostatecznie otrzymał jednostkę o pojemności 1,4 l i mocy 87 KM. Do tego przełącznik rodzaju zasilania zgrabnie wkomponowany w deskę rozdzielczą, zintegrowany z komputerem pokładowym wskaźnik poziomu gazu i opracowany specjalnie na potrzeby tego modelu zbiornik LPG, umieszczony pod podwoziem (Adam nie ma wnęki koła zapasowego). Pod maską znalazł się natomiast system na bazie komponentów Landi Renzo, tyle że „szyty na miarę”. A na dokładkę niemal nieskończone możliwości personalizacji auta wedle własnego gustu i charakteru – Mini, Audi A1 i Citroën DS3 powinny zaczynać czuć, jak asfalt usuwa im się spod kół.
Trzecia premiera to wprawdzie sprawa lokalna, niemiecka, a nie europejska, ale samochód tak czy inaczej jest godny odnotowania. Na stoisku Hyundaia znalazł się bowiem i40 Wagon z bijącym po oczach napisem „Flüssiggas” wzdłuż boku. Auto miało dwulitrowy silnik GDI (z bezpośrednim wtryskiem benzyny), a montażu instalacji dokonano (w centrum konwersji Hyundai-Kia w Niemczech) przy użyciu najnowszej zdobyczy firmy BRC – systemu bezpośredniego wtrysku gazu w fazie ciekłej LDI. Widać, że jest to adaptacja niefabryczna (przełącznik rodzaju zasilania to standardowy produkt z diodowym wskaźnikiem poziomu paliwa), ale dobrze wykonanych montaży „z błogosławieństwem” producenta nigdy za wiele. Szkoda, że nie jest to premiera na skalę europejską, ale niczego nie można wykluczyć – i20 ecoLPG już u nas jest, gazowa wersja i30 powinna pojawić się lada moment, a więc nigdy nie mówmy nigdy.
fot. gazeo.plHyundai i10 pojawi się za to na większej liczbie rynków, podobnie jak siostrzana Kia Picanto. Szkoda tylko, że trzy z czterech autogazowych premier to produkty tego samego koncernu
O czwartym modelu nie ma co się rozpisywać, bo to bliźniak Picanto – nowy Hyundai i10, który w swojej słabszej wersji (z trzycylindrowym silnikiem o pojemności 1 l, czyli takim samym, który wprawia w ruch najmniejszą Kię) może być wyposażony w instalację gazową (ciekły wtrysk pośredni). Przy 67 KM (co ciekawe, to o 1 KM więcej niż na benzynie) i 90 Nm (to zaś o 4 Nm mniej) należy spodziewać się osiągów na poziomie furmanki, ale nie bądźmy zakładnikami parametrów – miejskiemu autu nie potrzeba wiele do szczęścia. Do wyboru pozostaje skrzynia biegów: ręczna „piątka” lub czterostopniowy automat. Pojawienie się „i-dziesiątki” daje nam jednak pewność (a w każdym razie większe prawdopodobieństwo), że tym razem Kia Picanto LPG nie zapadnie się pod ziemię w ostatniej chwili.
I to by było na tyle, jeżeli chodzi o LPG. Na szczęście w odwodzie, jeżeli chodzi o paliwa gazowe, jest jeszcze CNG, które na parkiecie IAA nieco bardziej rzucało się w oczy. My jednak nie odkrywamy wszystkich kart naraz i po kolejną porcję wiadomości dotyczących ekologicznych i ekonomicznych premier z parkietu 65. edycji IAA zapraszamy do następnego odcinka naszej relacji. Śledźcie gazeo.pl, by nie przegapić „alternatywnej” wersji wydarzeń!
Zobacz stronę producenta:
BRC