Rolls-Royce, oprócz doskonałych samochodów, słynął swego czasu z produkcji równie dobrych silników lotniczych (najpierw tłokowych, później odrzutowych) oraz - na ich bazie - czołgowych. Legendą II Wojny Światowej jest widlasta, 12-cylindrowa jednostka Merlin używana w samolotach. To właśnie w oparciu o nią powstał 27-litrowy motor o jakże adekwatnej nazwie Meteor, używany w gąsienicowych pojazdach pancernych. Teraz jeden z nich trafił pod maskę osobowego samochodu!
Charlie Broomfield z zespołu redakcyjnego Practical Performance Car marzył o zbudowaniu niepozornie wyglądającego monstrum od lat 90. XX w. W końcu się udało - czarny, matowy Rover, którym można legalnie poruszać się po ulicach, wytoczył się o własnych siłach na drogę, siejąc postrach wśród wszystkich od lat 5 do 105. Ogromny silnik bulgocze basem i strzela z tłumika, a gigantyczny moment obrotowy, wynoszący 2100 Nm przy 1600 obr/min, sprawia, że auto wystrzeliwuje do przodu jak z procy. Nawet na biegu jałowym, kiedy wał ledwo się kręci, wykonując 400 obr/min, moment wynosi więcej niż maksymalna wartość generowana przez oryginalną jednostkę Rovera.
Po co komu tak kuriozalny samochód? Ano po to, żeby przekroczyć prędkość 200 mil na godzinę, czyli ok. 320 km/h. Fakt, że do tego nie trzeba mieć auta z 27-litrowym „paliwożercą” pod maską, ale nie sztuka kupić Ferrari albo szybki motocykl. Charlie Broomfield po prostu marzył o skonstruowanym własnoręcznie supersedanie i wolał go od czegokolwiek innego. Aby auto, którego silnik ma w końcu korzenie lotnicze, nie wzbiło się w sposób niekontrolowany w powietrze, zamontowano przedni spoiler, osłonę aerodynamiczną podwozia oraz dyfuzor z tyłu. Ponoć właściciel „Frankenrovera” konsultował się w tej kwestii ze specjalistami związanymi z amerykańskimi wyścigami Nascar. I słusznie, bo choć jego dzieło samo w sobie jest mocno „odlotowe”, lepiej, by pozostało kołami na ziemi...
Przeróbka nie należała do szczególnie prostych, jednak dla chcącego - a w dodatku zdolnego - inżyniera nic trudnego. Pierwszą sprawą było „upchanie” wielkiej bryły metalu odpowiedzialnej za wytwarzanie siły napędowej w komorze silnika - obszernej wprawdzie, ale w kategoriach samochodu osobowego. Ostatecznie, pod maską znalazła się tylko połowa V-dwunastki. Reszta, po przesunięciu ściany grodziowej głęboko w tył, wnika do wnętrza (spełniając też rolę ogrzewania), przez co za kierownicą siedzi się znacznie dalej niż poprzednio.
Rover stracił swój rodzinny charakter także poprzez montaż klatki bezpieczeństwa oraz deski rozdzielczej wykonanej z gołej blachy. Konieczne było również usunięcie przedniej szyby, ponieważ wysoka jednostka wystaje ponad jej dolną ramę. Modne okulary przeciwsłoneczne załatwiają sprawę, na niepogodę pozostaje zaś wstawka z pleksiglasu.
Oczywiście niezbędne okazało się dokonanie zmian w elementach układu przeniesienia napędu, ponieważ te seryjne zostałyby niechybnie „zmielone” przez olbrzymią nadwyżkę momentu obrotowego. Autor przeróbki wymienił przepustnice na nowe, własnej budowy, choć bardziej dla łagodniejszego rozwijania mocy i wykrzesania kilku dodatkowych „koników” (jakby było mało!) niż dla wydłużenia ich żywotności. Przenoszeniu ogromnych sił służą natomiast części zapożyczone z pojazdów stworzonych do pracy w trudniejszych warunkach: tylny most z Forda F-150, wał napędowy z autobusu (!) Leyland Leopard oraz zestaw większych kół rodem z Jaguara XJR, które nieco zmniejszają ryzyko utraty przyczepności podczas przyspieszania. Ale tylko trochę. Z „Jaga” pochodzi również automatyczna skrzynia biegów, dzięki której samochód (czołgochód?) stał się zdecydowanie mniej narowisty niż można by się spodziewać.
Najlepsze zostawiliśmy na koniec. Ponieważ, jak należy oczekiwać, 70-letni silnik rodem z pojazdu pancernego charakteryzuje się apetytem na paliwo rzędu „sto na sto”, rozsądne wydaje się szukanie rozwiązań, które - jeżeli go nie ograniczą - przynajmniej obniżą koszty „pojenia” tego nienasyconego giganta. A cóż nadaje się do tego lepiej niż instalacja gazowa? Charlie doszedł do słusznego wniosku, że nic i zaaplikował autu kurację LPG. Oczywiście Rover-Meteor nadal pali jak smok, ale chociaż za mniej absurdalną cenę. Brzmienie silnika wiele jednak wynagradza, o czym można przekonać się dzięki popularnemu serwisowi do prezentowania amatorskich filmów.
wczytywanie wyników...
gazeo.pl to portal o instalacjach LPG. Znajdziesz tutaj informacje o tym, jaka instalacja gazowa w samochodzie jest najlepsza oraz które instalacje LPG można zamontować do aut z silnikami Diesla. Zamieszczamy najnowsze informacje o tendencjach cen LPG na świecie i w Polsce. Publikujemy praktyczne i rzetelne informacje dla wszystkich, dla których instalacje gazowe są codziennością. Dla nas instalacje gazowe to nie tylko praca - autogaz to nasza pasja.
Aby utworzyć konto Warsztatu, należy zgłosić dane firmy: 609-966-101 lub biuro@gazeo.pl