Mazda 6 SportWagon LPG - postęp napędza postęp

O przełączaniu warto wspomnieć w kontekście czasu, jaki ta procedura zajmuje. Za sprawą konieczności wyrównania ciśnień (z natury rzeczy różnych dla benzyny i autogazu), co następuje stopniowo, cały proces trwa ok. 12 minut bez względu na to, „w którą stronę” zmienia się rodzaj zasilania. Ten typ tak ma i już. Nie da się więc szybko przełączyć z jednego paliwa na drugie i z powrotem – procedura musi swoje zająć. I lepiej nie eksperymentować, bo system może „zgłupieć” i się zawiesić.

fot. gazeo.plW Maździe zastosowano zbiornik z "łapami" do mocowania pod podwoziem, dlatego w celu przykręcenia go do podłogi użyto specjalnych wsporników

Patrząc na LiquiMaxa z punktu widzenia tej konkretnej konwersji, nie sposób nie wspomnieć o zbiorniku LPG. Firma Prins postawiła na pojemność kosztem... pojemności, czyli poświęciła część bagażnika w imię większego zasięgu – zbiornik ma 44 l, co wystarcza na 400-500 km (zależnie od stylu jazdy), ale przez to w kufrze jest nadstawka podnosząca podłogę (ale nie na całej powierzchni, przez co tworzy się „podest” i drobne przedmioty mogą staczać się do zakamarków, co nie służy utrzymaniu porządku). To nie znaczy, że w każdym samochodzie z podobną instalacją tak będzie, chociaż zbiorniki z miejscem na pompę LPG mają nieco bardziej nieregularny kształt, więc może się zdarzyć, że czasem konieczne okażą się jakieś modyfikacje przestrzeni bagażowej i/lub wnęki koła zapasowego.

Instalacja LPG z dedykacją

Holenderska instalacja ma charakter dedykowany (zestawy montażowe przeznaczone są do konkretnych modeli samochodów z konkretnymi typami silników), co z jednej strony ułatwia pracę montażystom (kity zawierają przejrzyste instrukcje i wszystkie, nawet najdrobniejsze akcesoria, ze śrubkami włącznie), a z drugiej zabezpiecza system przed „kombinatoryką” ze strony mechaników – sterownik ma wgraną mapę bez możliwości modyfikacji, a podzespołów i tak nie da się zastąpić innymi, bo skąd na wolnym rynku wziąć np. moduł FRU? Trzeba się przyzwyczajać, bo właśnie w takim kierunku zmierzamy.

fot. gazeo.plTutaj montażysta nie ma wiele roboty - mocuje, podłącza, a reszta dzieje się sama

Pisząc o samochodzie z instalacją VI generacji (bezpośredni wtrysk gazu w fazie ciekłej), warto napomknąć o parametrach silnika, bowiem dość powszechne jest twierdzenie, że systemy tego rodzaju sprzyjają poprawie osiągów. Niekoniecznie, bo rozprężający się w komorze silnika gaz mimo wszystko zajmuje tak dużą objętość w porównaniu z benzyną, że trudno dostarczyć silnikowi  dawkę LPG przewyższającą energetycznie dawkę benzyny. Brak korzyści to jednak jeszcze nie strata – silnik osiąga 164,2 KM na benzynie i 163,6 na gazie, więc różnica mieści się w granicach błędu pomiarowego i pozostaje niewyczuwalna. Podobnie jak moment obrotowy, który po zmianie z benzyny na LPG spada z 205 do 201 Nm. Dla porządku, producent obiecuje, że zamontowana pod maską wolnossąca jednostka 2,0 SkyActiv generuje 165 KM i 210 Nm, więc tak czy inaczej otrzymuje się minimalnie mniej. Pod tym względem wolimy silniki w autach Grupy VW – one zawsze dają z siebie więcej, niż obiecywała fabryka.

Został nam jeszcze wlew gazu, więc z kronikarskiego obowiązku wspomnijmy i o nim. Prins wybrał drogę wygody obsługi i zamontował zawór pod klapką wlewu benzyny. Wolnego miejsca nie ma tam w nadmiarze, dlatego przed każdym tankowaniem trzeba wkręcać przejściówkę w małe gniazdo pod klapką, ale i tak wielu uzna, że lepsze to niż klęczenie przy samochodzie. Ponieważ to nie jest montaż fabryczny/dedykowany, ocenę pozostawiamy Wam – jeżeli przyjdzie Wam poddawać Mazdę 6 konwersji, zdecydujcie według własnych upodobań.

fot. gazeo.plNadstawka w bagażniku to nie jest najpraktyczniejsze z rozwiązań, ale w tym wypadku konieczne

Innowacja ma swoją cenę

Póki co, przed adaptacją jakiegokolwiek pojazdu z użyciem systemu Direct LiquiMax może powstrzymać Was cena, wynosząca ok. 8000-9000 zł. Fakt, że w zestawieniu z samochodem za 100 tys. zł to nie jest przesadnie dużo (za zamianę silnika benzynowego na diesla dopłaca się podobne kwoty), a poza tym w efekcie otrzymuje się auto, które może (przynajmniej potencjalnie) nigdy nie poznać smaku benzyny, ale i tak minie na pewno nieco czasu, nim nabywcy – przyzwyczajeni do instalacji gazowych w cenach 3000-4000 zł – oswoją się z myślą inwestowania takich kwot w zasilanie LPG. Inna sprawa, że podobne rozwiązania z czasem potanieją i staną się obowiązującym standardem, jak kiedyś układy sekwencyjnego wtrysku gazu w fazie lotnej, które też kosztowały krocie, gdy pojawiły się na rynku obok systemów podciśnieniowych. Tymczasem Direct LiquiMax pełni inną rolę – upewnia nas, że branża LPG nadąża za najnowszymi osiągnięciami w dziedzinie techniki silnikowej i za kilka lat nie będziemy zdani tylko na benzynę i olej napędowy.