Piotr Mela: Jestem z zespołem od początku, z tego pierwszego składu został tylko Paweł Rurak-Sokal, Michał Niewiadomski - puzonista i ja. Ja też koordynuję wyjazdy zespołu.
Kierowcą jestem chyba od zawsze, najpierw miałem Fiata, jeszcze bez instalacji gazowej. Paliwo było wtedy tanie i mogłem sobie na nie pozwolić, pomimo, że spalał nawet 9 l. benzyny na jazdę po mieście. Później przesiadłem się do Opla Kadeta z 1984 roku z instalacją gazową. Wtedy już byłem w zespole, to był rok 1997- 98, przychodzili do Centrum Kultury Młodych, gdzie mieli salę prób. Pracowałem tam jako akustyk. Opel zrobił tyle tysięcy kilometrów, że musiałem go sprzedać, kupiłem Opla Astrę z 1995r, z silnikiem bardzo rzadko spotykanym w Polsce C18XEL 1,8, którym jeżdżę do dzisiaj, przejechałem nim 100 tys. km w trzy lata.
Od samego początku założyłem w nim gaz. Jeżdżę tak dużo, że to było bardzo opłacalne. Mam też drugie auto, to jest Chrysler Voyager 2,4, którego kupiłem z holenderską instalacją gazową. Chryslerem jeżdżę z zespołem, natomiast Opel jest autem do jazdy po mieście i dla żony. Ja w ciągu roku przejeżdżam ok. 50 tys. km. Każdy może policzyć, jakie to są oszczędności, kiedy gazu spalimy powiedzmy litr więcej, a Chrysler pali nawet tyle samo gazu, co spaliłby benzyny. Cena gazu jest niższa o przynajmniej dwa złote.
Kiedy sprzedałem Fiata, od razu szukałem samochodu z instalacją, choć wtedy jeszcze mało na ten temat wiedziałem. Kierowały mną wtedy przede wszystkim względy ekonomiczne. Czytałem trochę na ten temat, to były początki tych instalacji. Jeszcze nie bardzo było wiadomo, którą wybrać, jakiego typu. A że był to prosty samochód, nie z wtryskiem, tylko z gaźnikiem, no to...
gazeo: Gdzie pan czytał?
W Internecie. Tam można znaleźć wszystko.
Czy brał pan pod uwagę też względy ekologiczne?
Tak, chociaż to przyszło później, natomiast mam dużo kolegów wyczulonych na punkcie ekologii. Na pewno paliwo gazowe jest lepsze dla środowiska.
A samochody, którymi jeździ zespół?
Korzystamy z samochodów firmy pana Roberta Banasika, która zakupiła amerykańskie vany - salonki. Miękkie kanapy, rozkładane elektrycznie fotele, klimatyzacja, wygodnie się jedzie. Komfortowe warunki. Większe niż mój Chrysler, 7 osób + kierowca. My je wypożyczamy, ale one są właściwie tylko dla nas. Firmowe, ale na naszą wyłączność. Firma daje też kierowcę. Instalacje miały założone w Polsce, droższe niż standardowe, bo to są auta o bardzo dużych pojemnościach - 5,7 l. Mają większą liczbę tłoków, do każdego tłoka trzeba dołożyć wtrysk. Parownik, też musi być wydajniejszy, aby podawał odpowiednią dawkę gazu. To nowe instalacje, nie ma z nimi problemu. Wszystkie mają automatyczne przełączniki. Nie ma różnicy w osiągach, czy jedzie się na gazie, czy na benzynie. Przy spalaniu 20 - 25 l. gazu na 100 km., zysk ok. 30 - 40 zł. Przy tych kilometrach, to się zwróciło w ciągu dwóch miesięcy. Jak się nie bardzo szarżuje, a kierowcy z nami jeżdżą bezpiecznie i ostrożnie, to czysta ekonomia.
Czy to, że pan jeździ na gazie, w jakiś sposób wpłynęło na decyzję zespołu i firmy?
Wiedzieli, że ja jeżdżę, więc jak już kupili te auta dla „Blue Cafe”, pytali jak to się sprawdza u mnie, bo mój Chrysler, to taki siedmioosobowy Van, ma podobne parametry. A ja go sobie bardzo chwalę, nie mam z nim żadnych problemów. Holenderska instalacja jest dobra, ale wymagająca. Z czystością polskiego gazu jest różnie, więc trzeba często wymieniać filtry.
A jak pan ocenia bezpieczeństwo instalacji gazowych?
Uważam, że jeżeli w aucie nie można wyczuć gazu, a instalacja została założona w dobrym serwisie i jest okresowo kontrolowana, to jest bezpiecznie. Jeżeli zaczyna śmierdzieć - trzeba to sprawdzić. Natomiast widziałem kiedyś Poloneza tracka po wypadku, doszczętnie rozbitego, a butla gazowa była cała. Nie wiem, czy butle gazowe nie są nawet bezpieczniejsze od zbiornika paliwa, który może ulec rozerwaniu, paliwo się rozleje i może się zapalić, gaz z rozerwanego przewodu sobie po prostu wyleci i za parę minut nawet go nie czuć. Nie słyszałem nigdy o wypadku, żeby butla wybuchła bez przyczyny, a przecież każdy zbiornik pod ciśnieniem jest niebezpieczny jeśli niewłaściwie się z nim obchodzimy.
A jak się jeździ za granicą?
W podróżach zagranicznych trzeba mieć adaptery, tzw. „przelotki”. W Holandii miałem taki przypadek, że choć woziłem swoją przelotkę, to do niej trzeba było podłączyć jeszcze jedną końcówkę. Ja miałem z polskiej na niemiecką, a potrzebowałem jeszcze z niemieckiej na holenderską. U naszych zachodnich sąsiadów gaz - tak jak benzynę - tankuje się samemu. Dopiero jak jest jakiś problem prosi się o pomoc. Kiedyś na takiej stacji poprosiłem obsługę o zatankowanie gazu. Pan wziął ze sobą walizkę, w której miał około 30 takich „przelotek” do różnych typów wlewów. Na innej stacji pamiętam kartkę, którą obsługa wywiesiła na dystrybutorze, kartka była w języku polskim - „jeśli masz problemy z gazem, udaj się do WC”. Okazało się, że w WC był pan, który pomagał zatankować gaz. Jakiś „zmyślny” Polak napisał to dla rodaków.
Jak jest z ilością stacji na zachodzie?
Różnie, im dalej na zachód, tym gaz jest tańszy i więcej stacji. Przy autostradzie niemieckiej jest drogi, ale jest na prawie każdej stacji. Jest mniej popularny niż w Polsce, a stacje gazowe są często „ukryte”, trzeba wiedzieć gdzie. Polecam stronę internetową nawigacji satelitarnej TomTom, można do swojego GPS-a wgrać stacje gazowe i wtedy wiadomo gdzie można zatankować z dokładnością do 100 m. Jest tam też informacja o cenach i inne szczegóły. Kiedyś GPS wyprowadził mnie na jakąś starą fabrykę, nie widziałem tam żadnej stacji, okazało się, że pomiędzy budynkami znajduje się dystrybutor. Zdarza się, że taka stacja jest samoobsługowa, na specjalną kartę do tankowania gazu, którą kupuje się, jak u nas kartę do automatu telefonicznego. To jest wygodne, a w dodatku takie stacje są zawsze otwarte.
W krajach, po których podróżowałem, nigdy nie miałem problemu z zatankowaniem gazu. Były tylko problemy z końcówkami, ale na to trzeba się przygotować. We wschodnich Niemczech, gdzie nie mają zaufania do obcokrajowców, trzeba zostawiać za wypożyczenie końcówki 50 euro. Dalej na zachód pożyczają „na piękne oczy”. Taka końcówkę można kupić za ok. 10 euro. W Internecie można zobaczyć, jaką końcówkę trzeba mieć, aby bez problemów tankować w danym państwie. Warto też wiedzieć, że czasami nadrabiając zaledwie 500 m i zjeżdżając z autostrady, można znaleźć paliwo dużo tańsze. I to nie jest kwestia, jak w Polsce 5 czy 10 gr., tylko może to być nawet 30% różnicy.
A jaki pan ma zbiornik?
W Astrze mam zbiornik na 31,5 l, w kole zapasowym, w Chryslerze wchodzi 62 l. Jest w miejscu, gdzie było koło zapasowe, a zbiornik nie jest toroidalny, są to dwa zbiorniki pod autem, dlatego więcej się mieści. To jeden z większych zbiorników dostępnych na polskim rynku.
Co poradziłby pan innym użytkownikom samochodów na gaz?
Na pewno trzeba dbać o instalację gazową, tak jak i o całe auto. Może trzeba częściej zaglądać do świec, niektórzy mówią, że po 15 tys. km trzeba je wymienić. Jeśli czuję, że auto słabnie jest to znak, że trzeba sprawdzić przewody wysokiego napięcia, świece, może filtry. Są różne instalacje i wymagają różnych przeglądów. Instalacje trzeciej generacji są praktycznie bezobsługowe, a kiedy pojawi się jakiś problem to i tak trzeba jechać do serwisu podpiąć się do komputera, aby zdiagnozować usterkę. Instalacje pierwszej generacji są proste, a ich regulacje można przeprowadzać samemu.
Teraz, gdybym miał montować gaz, to opierałbym się głównie na opiniach ludzi na temat punktów montażu gazu. Jakie są plusy i minusy danego warsztatu. Nie ma co oszczędzać 100 czy 200 zł. przy cenie 3 - 5 tys. za instalację, trzeba ją założyć w pewnym punkcie, dającym gwarancję. Inaczej może się to różnie skończyć. Można do tej instalacji dołożyć drugie tyle na naprawy. Przejeździłem około 400 tys. km autami z instalacją gazową i nie stwierdziłem w moich samochodach pogorszenia jakości jakichś podzespołów. Np. w Astrze silnik jest ostatnią rzeczą do remontu, a przejechał na gazie już 140 tys. km, na liczniku mam 260 tys. km. A nawet, jeśli okazałoby się, że silnik z powodu instalacji gazowej „odmówiłby posłuszeństwa”, to drugi silnik kupimy za kwotę, która nam się zwróci za...powiedzmy trzy miesiące jazdy.
Pan już chyba zrobił doktorat z tego tematu!
Musiałem, ponieważ w Oplu Astrze instalację zakładano mi na trzy razy - jedni mechanicy poprawiali po drugich „mechanikach”. A ja coraz więcej się dowiadywałem i w końcu sam musiałem dojść do tego, dlaczego to auto nie jeździ. Zgłębiłem różne tajniki i sam robiłem jakieś przeróbki. Teraz już wiem, że niepotrzebnie do Astry założyłem instalację drugiej generacji, to auto bardzo ciężko jest zaadaptować do gazu, ale o tym dopiero przeczytałem później.
wczytywanie wyników...
gazeo.pl to portal o instalacjach LPG. Znajdziesz tutaj informacje o tym, jaka instalacja gazowa w samochodzie jest najlepsza oraz które instalacje LPG można zamontować do aut z silnikami Diesla. Zamieszczamy najnowsze informacje o tendencjach cen LPG na świecie i w Polsce. Publikujemy praktyczne i rzetelne informacje dla wszystkich, dla których instalacje gazowe są codziennością. Dla nas instalacje gazowe to nie tylko praca - autogaz to nasza pasja.
Aby utworzyć konto Warsztatu, należy zgłosić dane firmy: 609-966-101 lub biuro@gazeo.pl