Tallin-Monte Carlo 2012 - palą gumy bez spalin

fot. gazeo.plKto by pomyślał, że Tesla Roadster i Pobieda mogą mieć coś wspólnego...

Przejechać dziś przez dziesięć krajów pojazdem na prąd to niemal taki sam wyczyn, jak pokonać 100 lat temu trasę z Paryża do Pekinu. Prawdopodobnie z tego właśnie powodu nie brakuje śmiałków, którzy gotowi są podjąć takie wyzwanie – w świecie, w którym wszystko już odkryto i pobito niemal wszelkie możliwe rekordy, udział w pionierskiej wyprawie to niepowtarzalne przeżycie.

Na starcie można było zobaczyć, bez dużej przesady, przegląd kompletnej bieżącej oferty producentów elektrycznych samochodów. Było kilka sztuk Mitsubishi i-MiEV, Nissan Leaf, Tesla Roadster, konwertowane Renault Laguna, Fisker Karma („elektryk”, ale z range extenderem), „samoróbka” OSCar Jeep oraz absolutny rodzynek i niesamowite połączenie ducha klasycznego pojazdu z nowoczesną technologią, czyli przystosowany do zasilania elektronami... GAZ M20 Pobieda (radziecki pierwowzór Warszawy), wystawiony przez miasto Tallin.

3 czerwca maraton wjechał do Polski i, nim ruszył w dalszą drogę, zaliczył w naszym kraju kilka przystanków promocyjnych i oczywiście także odcinków pomiarowych, bo w końcu nie zapominajmy, że i o sportową rywalizację tutaj chodzi. My spotkaliśmy uczestników podczas ich pobytu w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie pojawienie się rajdowców na rynku w centrum miasta wywołało żywe zainteresowanie mieszkańców. Następnie kawalkada pomknęła w kierunku Kępna, Wrocławia i w dalszą trasę. Cała walka na poszczególnych „oesach” rozgrywała się w zasadzie pomiędzy Teslą Roadster a zelektryfikowaną Pobiedą, którym z rzadka próbowały zagrozić Nissan Leaf czy Citroën C-Zero. Na mecie w Monte Carlo nie było więc niespodzianki, ale o tym za moment.

fot. gazeo.plPostoje między odcinkami to nie tylko okazja do błyszczenia w świetle fleszy. W takim rajdzie nie wolno zmarnować żadnej okazji do podładowania akumulatorów

Powiedzmy najpierw kilka słów o tym, w jaki sposób można w ogóle dojechać elektrycznym samochodem z Estonii do Monako. Regulamin stanowił, że przerwy na doładowania w ciągu dnia nie mogą przekraczać 3 godzin, nocami zaś uczestnicy „tankowali” swoje auta do pełna mając do dyspozycji po 8-10 godzin. Jak jednak znaleźć kilka słupków do ładowania naraz? Aby uniknąć ryzyka, że któryś z samochodów pozostanie bez dostępu do energii, całemu przedsięwzięciu partnerowała firma Ensto, dostarczająca mobilne stacje dla ekologicznego „peletonu”. Słabo rozwinięta infrastruktura publicznych punktów poboru prądu jako paliwa powoduje, że w maratonie Tallin-Monte Carlo nie mogło jechać więcej niż 6 pojazdów na etap, ale od czegoś przecież trzeba zacząć.

Zgodnie z planem, 10 czerwca rajd dotarł do stolicy Monako, pod pałac księcia Alberta II – honorowego patrona wydarzenia. Elektryczny maraton uroczyście się zakończył i ogłoszono zwycięzców. Zaskoczenia nie było – wygrał zespół Olympic Casino Team prowadzący Teslę, a Grand Prix wręczył osobiście Jego Książęca Mość. Przyznano także równorzędne nagrody dla triumfatorów poszczególnych kategorii. Pośród pojazdów retro i miejskich najlepsza okazała się charyzmatyczna Pobieda, w gronie aut sportowych drugie wyróżnienie powędrowało do załogi Tesli, zaś najlepszy w grupie motocykli i skuterów okazał się konwertowany quad o nazwie Scartt, zgłoszony przez polską firmę Impact. Nasi to się wszędzie wkręcą i namieszają!

Edycja 2012 już za nami, choć emocje z pewnością jeszcze długo nie opadną. Spodziewamy się, że w każdej kolejnej startować będzie więcej bezgłośnych i ekologicznych samochodów, z czasem potrzebujących coraz mniej przystanków na uzupełnianie zapasów energii. Oto istota postępu – dzięki technologii rozwija się rajd, a dzięki rajdowi rozpędu nabiera technologia elektrycznych napędów. Gratulujemy śmiałkom i z niecierpliwością czekamy na wydanie AD 2013!