Kupując Dacię, dostaje się dokładnie to, za co się płaci - nie znaczek na osłonie chłodnicy, nie kilka dekad tradycji i innowacji, ale właśnie to, co widać: nadwozie, koła, kierownicę, silnik i komplet foteli, podparte sprawdzoną techniką i solidnie poskładane. Wszystko, czego nabywca i jego pasażerowie potrzebują do życia i nic ponadto. I dobrze, ponieważ dla wielu samochód to nie obiekt westchnień i pożądania, budzący emocje i podnoszący poziom endorfin we krwi, ale zwykły przedmiot użytkowy, którego jedynym przeznaczeniem jest spełnianie podstawowej funkcji, czyli sprawne przemieszczanie się między punktem A i punktem B. Z takiej roli Sandero wywiązuje się świetnie, a po doposażeniu w instalację LPG - wręcz doskonale.
Oczywiście, można się czepiać, że z technologicznego punktu widzenia Dacia jest łącznikiem pomiędzy macierzystym Renault a muzeum techniki. Sandero nie ma silnika z bezpośrednim wtryskiem paliwa ani całego arsenału elektronicznych wspomagaczy, ale takie nieskomplikowanie działa na jego korzyść - auto jest tanie w projektowaniu (wiele komponentów wystarczy wziąć gotowych z magazynów francuskiego koncernu), budowie (opanowane procesy produkcyjne) i naprawie (prosta mechanika), natomiast za sprawą opcjonalnego systemu gazowego także w eksploatacji. Jeżeli komuś nie wadzi twardy plastik na desce rozdzielczej ani ergonomia odbiegająca od oferowanej przez marki niemieckie, będzie zadowolony. Aha, dobrze też będzie odzwyczaić się od dynamicznego wyprzedzania, ale o tym za moment.
Zacznijmy od krótkiego zestawienia. Benzynowe Sandero 1,2, będące bazą dla testowego egzemplarza z zamontowaną „gazownią”, kosztuje w wersji Access 29900 zł. Za dawcę techniki dla małego hatchbacka Dacii, czyli pięciodrzwiowe Renault Clio Authentique z takim samym silnikiem, trzeba zapłacić już 35950 zł.
Najtańsze Sandero LPG, również wyposażone w taką jednostkę napędową, o mocy 75 KM, to wydatek 38700 zł, ale nie dlatego, że instalacja kosztuje 8800 zł - po prostu opcja dokupienia jej zaczyna się od wersji Arctica. Dopłata w stosunku do modelu wyłącznie benzynowego z porównywalnymi „ekstrasami” wynosi zatem 3900 zł. W sumie okazuje się więc, że za niespełna 3000 zł więcej niż za „gołe” Clio otrzymuje się Dacię z trzecim poziomem wyposażenia i używające tańszego o połowę paliwa. A czy różnica w jakości jest odczuwalna? Niespecjalnie, bowiem w segmencie B - poza podkategorią premium, w której rządzą Mini, Audi A1 czy Citroën DS3 - dramatycznych różnic w poziomie wykończenia i użytych materiałów nie ma, a za bardziej renomowane marki się płaci.
Prawdę mówiąc, łatwiej przełknąć widoczne gołym okiem w kabinie śruby w aucie za niecałe 40 tys. zł (w podstawkach na kubki na konsoli środkowej Sandero są niezasłonięte wkręty typu torx) niż w modelu za 45 czy 50 tys. zł, chcącym uchodzić za takie z nieco wyższej półki, a zdarzały nam się i takie „kwiatki”. W porównaniu z koszmarnie wykonanymi Daciami z lat 70., 80. i 90. ubiegłego stulecia, technicznie jeszcze znacznie bardziej zacofanymi w stosunku do konkurencji niż nasz testowy poczciwiec, Sandero to i tak kawał porządnie zrobionego samochodu.
No dobrze, w takim razie spełnijmy zapowiedź sprzed chwili i powiedzmy słowo - niekoniecznie pochlebne - o talencie auta do jazdy. O ile do poziomu komfortu, pracy zawieszenia czy precyzji układu kierowniczego nie można specjalnie się przyczepić (biorąc pewną poprawkę na przedział cenowy, w jakim się poruszamy - za te pieniądze nie wypada wybrzydzać), do parametrów silnika nawet trzeba.
Moc (75 KM na benzynie, 72 na gazie) okazuje się wprawdzie wystarczająca do osiągnięcia każdej potrzebnej w polskich warunkach drogowych prędkości (co najwyżej przydadzą się stopery do uszu, bo powyżej 100 km/h robi się głośno), ale skromny moment obrotowy (107/103 Nm na benzynie/LPG) i charakterystyka zestopniowania przekładni sprawiają, że wyprzedzanie to za każdym razem przygoda większa niż safari w sercu Czarnego Lądu czy ucieczka przed rozjuszonym tygrysem w dżungli na Borneo. Bez sięgania do „trójki” i wyciskania z lichawego serduszka siódmych potów lepiej się nie wychylać, chyba że ktoś lubi podnosić sobie poziom adrenaliny przez mierzenie się oko w oko z autobusem PKS-u.
Silnik o niskiej pojemności odwdzięcza się za to umiarkowanym apetytem na paliwo. W warunkach „kodeksowej” jazdy pozamiejskiej konsumuje poniżej 8 l LPG na 100 km (o ok. 1,5 l/100 km więcej, niż deklaruje producent), przyspieszenie do prędkości autostradowej oznacza wzrost spalania do niecałych 10 l/100 km. Konkretne wartości trudno oszacować, ponieważ testowy egzemplarz, choć nieźle wyposażony, nie miał komputera pokładowego. W pierwszej chwili trudno uwierzyć, że tak prosty element może nie należeć do standardu we współczesnym samochodzie, ale okazuje się, że może. Tak czy inaczej, po zatankowaniu do pełna (Dacia określa pojemność zbiornika gazu na 34 l, nam udało się zmieścić 35,16 l) można bez większej trudności uzyskiwać zasięgi powyżej 400 km, dochodzące do 440 km. Rezultat jest więc taki, że mamy przystępne cenowo auto - zgrzebne, bo zgrzebne, ale nie każdemu potrzebny jest Maybach - zużywające w przyzwoitych ilościach najbardziej przystępne paliwo na rynku. Ideał? Dla umiarkowanie wymagających - na pewno.
Sprawdziliśmy jeszcze, czy do tego „optymalnego” wizerunku przystają cechy praktyczne Sandero. Jako że jest to model segmentu B, na tylnej kanapie nie da się rozsiąść po pańsku, ale miejsca w każdym kierunku wystarcza, o ile nie ma się wzrostu koszykarza lub gabarytów zapaśnika sumo (oraz pod warunkiem, że ktoś taki nie zajmie fotela z przodu). Miło zaskakuje bagażnik - dzięki zastąpieniu koła zapasowego zestawem naprawczym, 320 l przestrzeni ładunkowej można wykorzystać w pełni. To naprawdę dobry wynik w tej klasie - dla porównania, debiutująca właśnie na rynku Kia Rio ma tylko 288-litrowy kufer.
Gdyby ktoś chciał wozić większe przedmioty - wypchane głowy egzotycznych zwierząt, upolowanego dzika, kontrabandę zza Buga, kapelusze teściowej itp. - może złożyć kanapę, uzyskując kubaturę rzędu 1200 l. Trzeba tylko pamiętać, że ładowność wynosi niecałe 480 kg. W razie czego da się jeszcze pociągnąć przyczepkę - hamowaną, o masie do 1050 kg, lub niehamowaną, maksymalnie 570-kilogramową.
Czas na werdykt. Jeżeli szukasz w samochodzie awangardy, innowacji i pożywki dla zmysłów, wybrałeś nie te drzwi i zmarnowałeś kawałek życia czytając niniejszy test. Twój problem.
Jeśli natomiast interesuje cię nieskomplikowane, niewyróżniające się w tłumie, wręcz nudne jak przemówienie Fidela Castro, poprawne, lecz nie budzące cienia emocji (poza momentami wyprzedzania) „jeździdło” warte swojej ceny, pędź co sił do salonu Dacii i zapisuj się na Sandero! Gdyby jednak przyszło ci do głowy zadawać szyku, możesz wybrać pseudopseudoterenową (tak, dobrze widać) odmianę Stepway, czyli mocno rozwodnionego crossovera obłożonego plastikiem nadającym bojowego wyglądu, natomiast jeżeli przejawiasz skłonność do większych wydatków na paliwo w zamian za lepsze osiągi, rumuńska firma oferuje także ośmiozaworowy silnik o pojemności 1,6 l, „pompujący” 84 (82) KM i 135 (131) Nm. Naszym zdaniem, ten samochód ma dziś lepszy stosunek wartości do ceny niż Skoda, której znudziło się bycie uboższym krewnym w koncernie VW i zaczęła „równać w górę”. Dacia obiecuje zaś, że pozostanie wierna swoim „budżetowym” korzeniom i zawsze będzie oferować samochody dobre i tanie. Jak natomiast pokazuje przykład najnowszego vana Lodgy, coraz przy tym ładniejsze. Trzy razy tak!
wczytywanie wyników...
gazeo.pl to portal o instalacjach LPG. Znajdziesz tutaj informacje o tym, jaka instalacja gazowa w samochodzie jest najlepsza oraz które instalacje LPG można zamontować do aut z silnikami Diesla. Zamieszczamy najnowsze informacje o tendencjach cen LPG na świecie i w Polsce. Publikujemy praktyczne i rzetelne informacje dla wszystkich, dla których instalacje gazowe są codziennością. Dla nas instalacje gazowe to nie tylko praca - autogaz to nasza pasja.
Aby utworzyć konto Warsztatu, należy zgłosić dane firmy: 609-966-101 lub biuro@gazeo.pl