dailymail.co.ukCar-puccinoSamochód, do którego zbiornika nie wlewa się żadnego znanego paliwa, lecz wsypuje granulat zmielonej kawy (może być już po zaparzeniu i nawet najpodlejszego sortu), zbudowała ekipa emitowanego w telewizji BBC One programu Bang Goes the Theory (czyli czegoś w rodzaju Pogromców Mitów). Chodziło o pokazanie, że do napędu można użyć naprawdę byle czego (warunkiem jest zawartość węgla w surowcu), nawet jeżeli nie ma to głębszego sensu ekonomicznego ani... w ogóle żadnego. Poza „efektem wow”, a ten w przypadku Car-puccino jest naprawdę silny.
Spora jego część wynika już z samego wyglądu, zupełnie nieprzypadkowo budzącego skojarzenia z latającym DeLoreanem DMC 12 z filmowej trylogii Powrót do Przyszłości. Ponieważ jednak oryginał jest rzadki i drogi (oraz ma wartość zabytkową, co eliminuje możliwość dokonywania przeróbek w stylu chałupniczym), konstruktorzy znaleźli pojazd o podobnej sylwetce, za to znacznie tańszy, czyli warte 400 funtów Scirocco, rocznik ’88. Zewnętrzne „orurowanie” też nie jest może w hollywoodzkim stylu, ale ponoć efektywne. Służy ono doprowadzeniu do silnika paliwa, pozyskiwanego w specjalnym piecu z tyłu.
dailymail.co.ukCar-puccino - cylinder do prażenia kawy (po prawej) i filtr (z lewej)Cały proces przebiega mniej więcej tak: najpierw sucha i sypka kawa jest prażona w temperaturze 700° C aż do momentu zwęglenia, kiedy to zaczyna się z niej wydzielać wodór i tlenek węgla. Gorąca mieszanina gazów trafia następnie do prostej chłodnicy umieszczonej na dachu, a stamtąd do zespołu filtrów (wirowego i przepływowego), które usuwają zanieczyszczenia stałe i drobiny gorącej smoły. „Rynna” biegnąca wzdłuż dachu i błotnika doprowadza schłodzone i czyste paliwo do silnika, gdzie bez większych ceregieli spala się jak benzyna. Za sprawą ciężkiego osprzętu, maksymalna prędkość „kawolotu” nie jest zawrotna i wynosi ok. 100 km/h, ale to i tak więcej, niż można by się spodziewać po samochodzie na kawę... Ciekawe tylko, co wydobywa się z rury wydechowej takiej „samoróby”, chociaż aromatu świeżo zaparzonego espresso raczej się nie spodziewamy.
dailymail.co.ukCar-puccino - schemat działania instalacji wytwarzającej paliwoTrudno powiedzieć, żeby taki sposób napędzania samochodu był szczególnie opłacalny. Jak obliczyli konstruktorzy, kilogram zmielonej kawy wystarcza na przejechanie niespełna 5 km (56 filiżanek espresso na milę), co oznacza, że pokonanie założonej trasy z Manchesteru do Londynu (o długości 210 mil, czyli ok. 340 km) pochłonie mniej więcej 70 kg aromatycznego proszku (11760 filiżanek espresso). Przy angielskich cenach, przekładałoby się to na koszt podróży w granicach 900-1800 funtów, dlatego zamiast świeżej kawy wprost ze sklepowej półki wykorzystano... fusy z uczestniczącej w przedsięwzięciu sieci kawiarni. Inaczej pomysł byłby absurdalnie kosztowny w realizacji, ponieważ nawet na zwykłej benzynie można by pojechać za zaledwie 36 funtów.
Car-puccino to wynalazek z gatunku „czego to ludzie nie wymyślą” albo „w przyrodzie nic nie ginie”. Zastosowanie praktyczne jest w zasadzie żadne, ale czy to zawsze musi być warunek konieczny dla zbudowania wehikułu pędzonego czymkolwiek bądź? Absolutnie nie, a przez przypadek można odkryć coś zupełnie przydatnego, wręcz rewolucyjnego. Wprawdzie jeszcze nie tym razem, ale w końcu ktoś na pewno na coś wpadnie. Kawowemu autu życzymy tymczasem szerokiej drogi!