AMI 2012 - powiew wielkiego świata

fot. gazeo.plŁada Priora LPG - z dystrybutorem autogazu jej do twarzy

Gdzie LPG?! – zakrzykniesz. Było, choć skromnie reprezentowane. Kia przedstawiła dumny z zasilania płynnym gazem egzemplarz kompaktowego SUV-a Sportage – taki sam jak ten, który niedawno stał się półmilionowym samochodem napędzanym autogazem w Niemczech. To jednak tylko przykład, bowiem większość modeli koreańskiej marki można za Odrą zamówić w wersji popijającej tańsze o połowę paliwo (np. Picanto, Rio i Venga, wkrótce także Optima). Swoją wizję auta oszczędnego pod każdym względem przedstawiła również rosyjska Łada. Modele tej marki są tanie z założenia, ale dlaczego nie obniżyć kosztów jeszcze bardziej poprzez konwersję? Wychodząc z takiego założenia, firma z Togliatti przedstawiła Priorę z systemem marki Prins, którą można już zamawiać. Dacia natomiast zaprezentowała swojego nowego vana Lodgy, który – wzorem Logana, Sandero i Dustera – również otrzyma fabryczny system LPG, ale dopiero w 2013 lub 2014 r., a więc poszukujący oszczędnego środka lokomocji dla rodziny muszą na razie uzbroić się w cierpliwość. Chociaż kupić można od razu – ceny w Niemczech startują z poziomu zaledwie 9990 euro. To tylko o 900 euro więcej niż żąda Renault za swój elektryczny skuter na czterech kołach, czyli Twizy. Nie zmaterializował się niestety zapowiadany Ford Focus z dedykowaną instalacją gazową. Rodzynkami wśród modeli ekologicznych były zaś dwa auta z wodorowymi ogniwami paliwowymi – Honda FCX Clarity i Hyundai ix35 FCEV. Obydwa wyglądają całkiem zwyczajnie i gdyby nie niedostępność „paliwa”, mogłyby wyjechać na ulice choćby dziś.

fot. gazeo.plSamochód Fantomasa wiecznie żywy, tu w wersji ID 19, z zawieszeniem konwencjonalnym w miejsce hydropneumatycznego

AMI to jednak nie tylko wybieg dla nowych modeli. W hali głównej Targów Lipskich zorganizowano wystawę prezentującą w pigułce ostatnie 60-lecie w historii motoryzacji, gromadząc zarówno modele produkowane masowo, jak i uchodzące w swoich czasach za rodzynki dla garstki zamożnych wybrańców. Upływ czasu sprawia jednak, że różnice między „równymi i równiejszymi” zacierają się i dziś młodzi kierowcy jednakowo pożądliwymi spojrzeniami obdarzają protoplastę kompaktowych vanów, czyli Fiata Multiplę z lat 50. XX w., jak i ekskluzywne Maserati Ghibli. Nie sposób nie wspomnieć także o jazdach testowych odbywających się na terenach przyległych, przed halami. Najbardziej widowiskowo prezentował się tor przeszkód dla aut 4x4, na którym różnej maści czteronapędówki – od „miękkich” SUV-ów po hardcore'owe offroadery – chwaliły się swoimi umiejętnościami pokonywania bezdroży.

Zainteresowanym bardziej naprawianiem i obsługą samochodów niż jeżdżeniem nimi poświęcono zaś AMITEC – targi techniki warsztatowej, czyli raj na ziemi dla blacharzy, mechaników, lakierników i oponiarzy. Ten zaś, dla kogo najważniejszą częścią auta jest sprzęt grający i szeroko pojęte multimedia, mierzył swe kroki w kierunku AMICOM.

fot. gazeo.plWśród aut demonstrujących sprzęt audio panuje tendencja, którą można by określić mianem przesadyzmu. Ale jak inaczej pokazać dźwięk?

A tam – cuda i dziwy: kosmicznie stuningowane samochody, których zestawy audio warte są więcej niż PKB małych wyspiarskich państewek na Pacyfiku, kina na kołach, jeżdżące studia nagraniowe, samobieżne stoły mikserskie dla DJ-ów oraz mobilne salony gier wideo. I pomyśleć, że większości śmiertelników wystarcza radio z odtwarzaczem CD, gniazdem USB i obsługą plików MP3...

AMI to naprawdę fajna impreza. Są piękne i szybkie samochody, nie mniej piękne dziewczyny, nowocześnie zaaranżowane stoiska i moc pobocznych atrakcji. Żeby zwiedzić wszystko dokładnie, przydałyby się ze dwa, a najlepiej trzy dni, dlatego nic dziwnego, że targi trwają ponad tydzień (w wydaniu 2012 od 2 do 10 czerwca). Jeżeli wystawy z absolutnej superligi samochodowych targowisk próżności są poza twoim zasięgiem czasowym/finansowym/geograficznym (niepotrzebne skreślić), jedź do Lipska, a nie wrócisz zawiedziony. Jest czym nacieszyć oczy i łatwo znaleźć powód na wydanie odkładanych do materaca pieniędzy. Teraz pozostaje czekać, aż demonstrowane w Niemczech modele sforsują Odrę i pojawią się na polskim rynku. AMI ma u nas „lajka”. Lubimy to!