Internet wszystko przyjmie

fot. OpelSkoro kogoś stać, by kupić Insignię z silnikiem Diesla, by oszczędzać na paliwie, dlaczego z tego samego powodu nie kupić wersji na LPG?

„Rozumiem: jeśli ktoś kupuje 15-letniego Lanosa z gazem to wiadomo, nie ma kasy, więc zależy mu, żeby jeździć jak najtaniej. Ale jak ma się do wydania kilkadziesiąt i więcej tysięcy złotych na nowy samochód (np. 120 tys. zł na Opla Insignię zasilanego LPG) to czy trzeba myśleć o oszczędzaniu na paliwie?”
Tu nam ciśnienie skoczyło najbardziej – przecież to nic innego niż granie na stereotypach! Warto zmienić nastawienie i uświadomić sobie, że autogaz jest dla tych, którzy chcą płacić mniej, a nie dla tych, których nie stać, by płacić więcej. Może kupujących diesle też zacznijmy traktować w ten sposób? Bo w końcu pobudki mają te same – wybierają modele na olej napędowy po to, by mniej płacić za paliwo. Niech i oni zaczną jeździć benzynowcami, żeby pokazać, że ich stać! Podobnie pozbądźmy się z rynku hybryd, bo nie po to człowiek wydaje 160 tys. zł na Opla Amperę, żeby potem oszczędzać na benzynie ładując go tanim prądem z gniazdka. I w całości zlikwidujmy Dacię, bo jak kogoś stać na samochód, to nie powinien kupować taniego. A także nawołujmy do zahamowania downsizingu, żeby nowoczesne samochody przestały wreszcie palić coraz mniej. Na koniec zaś chwalmy tych, co kupują 15-letnie Lanosy na benzynę i nie konwertują ich na napęd LPG, bo ci ewidentnie kasę mają.

Oczywiście, że nabywcę Insignii LPG za 120 tys. zł stać na benzynę, ale jeżeli te same osiągi może mieć płacąc o połowę niższe rachunki na stacji, to dlaczego czynić z tego zarzut? Autogaz ma w Polsce tylko taki wizerunek, jaki ma nie dlatego, że ludzie jeżdżą starymi samochodami na LPG, ale dlatego, że idea nowego auta z instalacją gazową wielu ludziom (którzy zresztą samochodów na gaz nigdy nie mieli) nie mieści się w głowach. „Nastolatek” na gaz ma być w porządku, nowy samochód już nie? Pokrętna logika...

fot. gazeo.plKto powie Pudzianowi, że nie stać go na benzynę? Ktokolwiek się odważy, niech najpierw zmówi paciorek

A Hummer na LPG? Najsłynniejszym, choć bynajmniej nie jedynym użytkownikiem takiego auta w Polsce jest Mariusz Pudzianowski, który z pewnością nie zdecydował się na konwersję swego „pupila” ze względu na niedostatek finansowy, lecz dlatego, że szanuje własne pieniądze. Ale jeżeli autor publikacji na łamach Interii uważa inaczej, niech się zaśmieje w twarz samemu „Pudzianowi”.

Tenże autor powołuje się w swoim artykule na tyleż starą, co banalną prawdę, według której jeżeli coś się może zepsuć, to się zepsuje. Przez pryzmat jego artykułu odnosi się to oczywiście do komponentów instalacji LPG, ale przecież równie dobrze ta reguła mogłaby dotyczyć każdego urządzenia, mechanizmu czy systemu elektronicznego w każdym samochodzie, bez względu na rodzaj napędzającego go paliwa. W imię takiej filozofii należałoby w ogóle porzucić jazdę samochodem i przesiąść się na furmankę, bo taki pojazd ma mniej potencjalnie zawodnych części. A już najlepiej zapomnieć o wszelkich pojazdach mechanicznych i poruszać się wyłącznie per pedes. Zamiast bazować na zasłyszanych półprawdach i zdezaktualizowanych obiegowych opiniach, warto by opierać się na solidnych podstawach oraz zadać sobie trud dotarcia do pełnej informacji. Przede wszystkim zaś wypadałoby przedstawiać argumenty obu stron, a dopiero potem ważyć wypośrodkowane wnioski.

Artykuł w Interii nie trafił chyba zresztą na grunt tak podatny, jak oczekiwano – wizerunek autogazu w świadomości kierowców stopniowo się poprawia, a poziom wiedzy ogólnej na temat systemów LPG rośnie, więc wielu czytelników nie zostawiło w komentarzach suchej nitki na merytorycznej zawartości tekstu. Świat poszedł do przodu, a autor jakby zatrzymał się w innej epoce i uparcie bazuje na wiedzy sprzed lat, nie chcąc lub nie potrafiąc jej zaktualizować. Kierowcy coraz bardziej ufają LPG jako zamiennikowi benzyny, a rosnąca liczba modeli na gaz prosto z salonów dealerskich jest tego najlepszym potwierdzeniem.