W dniach 29-30 kwietnia 2011 r. na torze kolarskim w Żyrardowie odbył się zlot fanów i właścicieli pojazdów napędzanych energią elektryczną. Biorąc pod uwagę brak jednolitych, jasnych przepisów, umożliwiających proste stworzenie, zarejestrowanie i ubezpieczenie takiego wehikułu, zapał entuzjastów cichych i czystych samochodów i motocykli jest doprawdy godny podziwu.
Żyrardowskie spotkanie to duchowy następca i spadkobierca zlotów w Gdyni, organizowanych w latach 2008 i 2009 przy udziale Akademii Morskiej. Wtedy imprezie towarzyszyła konferencja, podczas której omawiano najnowsze zdobycze techniki i perspektywy rozwoju zelektryfikowanej motoryzacji. Tym razem postawiono na luźną, nieformalną atmosferę i swobodną wymianę informacji i doświadczeń pomiędzy uczestnikami. Taki system świetnie się sprawdził - zapalonych dyskusji przy pojazdach nie brakowało. Zaangażowanie pasjonatów zrekompensowało wręcz umiarkowaną frekwencję, która wyrażała się w piątek liczbą 4 (słownie: czterech) samochodów (o ile uznamy pruszkowskiego Re-Volta za samochód) oraz kilkunastu rowerów, motocykli i innych, pomniejszych pojazdów. W sobotę, 30 kwietnia, dojechały jeszcze dwa Re-Volty, które przyjechały wprost z Pruszkowa, i fabryczny Citroën Berlingo Electrique. Jak można było spodziewać się po rozpoczęciu długiego weekendu majowego, drugiego dnia zlotu wzrosła także frekwencja wśród zwiedzających.
Trzy z zaprezentowanych aut to modele seryjne, dlatego zacznijmy od istnego rodzynka - konwertowanego na elektryczny napęd Trabanta. Konwersja zakończyła się w noc poprzedzającą zlot, dlatego kilka detali wymaga jeszcze dopracowania i wykończenia, ale poczciwy „Trampek” był już w stanie o własnych siłach przybyć na żyrardowski tor kolarski. Nie byłoby to możliwe, gdyby właściciel i autor przeróbki nie mieszkał na miejscu, ponieważ zamontowane aktualnie w samochodzie akumulatory (kwasowo-ołowiowe, wyjęte ze stojących na szrocie starych pojazdów) pozwalają na pokonanie dystansu zaledwie 10 km, po czym niezbędne jest ponowne ładowanie. To niewiele nawet jak na niewygórowane potrzeby dojeżdżających codziennie do pracy. Ciekawostkę samą w sobie stanowi typ silnika zamontowanego pod maską z duroplastu. Jednostka pochodzi z wózka widłowego, gdzie stanowiła napęd pompy hydraulicznej obsługującej podnośnik, a wyprodukowano ją w Bułgarii. Niepozorne urządzenie rozpędza dawne marzenie każdej NRD-owskiej rodziny do ok. 70 km/h. Koszt, razem z samochodem - ok. 2000 zł, w tym 1500 zł na części potrzebne do przebudowy.
Znacznie lepiej - w kategoriach samochodów elektrycznych oczywiście - wypadają pozostałe prezentowane modele, które z napędem bateryjnym wyjechały już z fabryk. Istnym rodzynkiem był tu Hafei Lobo, rodem z Chin. Niewielkie auto, przypominające nieco Daewoo Matiza i Hyundaia i10, zostało przywiezione do Żyrardowa przez Instytut Transportu Samochodowego, gdzie z kolei trafiło jako egzemplarz badawczy. Producent podaje, że przy prędkościach rzędu 45-50 km/h auto oferuje zasięg nawet 150 km, pomimo zastosowania konwencjonalnych akumulatorów kwasowo-ołowiowych, umieszczonych w komorze silnika i w bagażniku. Pojemność tego ostatniego bardzo ucierpiała i możliwe, że jedyne, co pomieści kufer, to torebka damska z kartami kredytowymi, ale duże zakupy już nie wejdą.
Biorąc pod uwagę wybitnie miejski charakter Lobo, nie musi to jednak być poważna wada. ITS planuje na własną rękę modyfikować chiński samochodzik, zmieniając na przykład ogniwa na wydajniejsze, ale czy doprowadzi to do wprowadzenia modelu do sprzedaży? Marne szanse, ponieważ Hafei nie jest przystosowany do sprzedaży w Polsce (brak mu m. in. obowiązkowych airbagów i kompletu zagłówków, ale jest układ odzyskiwania energii kinetycznej podczas hamowania), więc pomimo atrakcyjnej ceny (ok. 50 tys. zł) nie pojawi się na rynku, przynajmniej na razie.
Pozostałe dwa „eksponaty” to znany już Re-Volt (prezentowany przez firmę 3xE, dystrybutora tych aut za granicą, a także przez producenta - Impact Automotive Technologies z Pruszkowa) oraz elektryczny Piaggio Porter EV (włoska odmiana Suzuki Carry) prezentowany przez Extreme BLDC, autorów konwersji pojazdów różnych typów (od rowerów, przez samochody, aż po łodzie) na zasilanie elektronami zamiast oktanów. Wśród pozostałych pokazanych na płycie toru kolarskiego pojazdów warto wymienić amerykański wynalazek o nazwie Trikke - składany trójkołowiec z wahliwymi elementami ramy, który po wyczerpaniu się baterii można napędzać odpowiednio balansując ciałem.
Tym nietypowym skrzyżowaniem roweru i hulajnogi można wjechać wszędzie, a na miejscu złożyć go i wziąć pod pachę. Akumulator daje się z kolei łatwo zdemontować i zabrać osobno do miejsca ładowania, które zaś kosztuje, według polskiego importera, w granicach 15 gr. Taka kwota wystarcza do pokonania nawet 30-40 km i to wcale nie w tempie staruszki z „balkonikiem”. Przeszkodą w rozpowszechnieniu elektrycznych Trikke’ów w Polsce może być jednak cena, wynosząca 6500 zł. Pozostałe zademonstrowane pojazdy to rowery (w tym bardzo szybki egzemplarz z silnikiem o mocy 3 kW, często „objeżdżany” przez widzów na pochyłym, owalnym torze), gokarty, quady i skutery, a nawet deskorolki, w większości „domowej” roboty.
Nie jest łatwo zostać nad Wisłą entuzjastą elektrycznej motoryzacji. Aby przebudować samochód, potrzeba najpierw zaznajomić się z elektrykiem dysponującym odpowiednimi uprawnieniami Stowarzyszenia Elektryków Polskich do 1 kV, by nadzorował cały proces pod kątem bezpieczeństwa późniejszej eksploatacji i wydał stosowne zaświadczenie. Następnie, należy wynająć rzeczoznawcę samochodowego, który dopuści gotowy pojazd do ruchu po drogach publicznych. Z kompletem dokumentów świeżo upieczony właściciel udaje się do Wydziału Komunikacji, gdzie rejestruje się pojazd o pojemności skokowej 0 cm3, z wpisem o elektrycznym napędzie do dowodu rejestracyjnego. Ostatni etap to ubezpieczenie, zawierane według stawki minimalnej, a więc obowiązującej dla samochodów klasy Fiata 126p. Corocznych badań technicznych dokonuje się w stacjach o rozszerzonych uprawnieniach, a więc z reguły w okręgowych. Nie jest zatem najłatwiej, tym bardziej cieszy więc, że fanów ekologicznej jazdy w Polsce nie brakuje. Do zobaczenia za rok!
wczytywanie wyników...
gazeo.pl to portal o instalacjach LPG. Znajdziesz tutaj informacje o tym, jaka instalacja gazowa w samochodzie jest najlepsza oraz które instalacje LPG można zamontować do aut z silnikami Diesla. Zamieszczamy najnowsze informacje o tendencjach cen LPG na świecie i w Polsce. Publikujemy praktyczne i rzetelne informacje dla wszystkich, dla których instalacje gazowe są codziennością. Dla nas instalacje gazowe to nie tylko praca - autogaz to nasza pasja.
Aby utworzyć konto Warsztatu, należy zgłosić dane firmy: 609-966-101 lub biuro@gazeo.pl