Zack Andersonamortyzator GenShockPołowę sukcesu stanowi już sam fakt, że ci studenci nie uczą się w jakiejś podrzędnej „polibudzie”, ale w prestiżowym, a więc i dysponującym odpowiednimi finansami, MIT (Massachusetts Institute of Technology). Tam śmiałe pomysły, o ile są tego warte, szybko zostają zrealizowane, przetestowane i wdrożone do produkcji. Czy wkrótce będziemy więc mieli w samochodach „amory” wytwarzające energię podczas pracy? Może... Nagle okazuje się, że mieszkanie w kraju z dziurawymi drogami ma jakieś zalety.
Inspiracją dla zespołu były stosowane już dość powszechnie, głównie w samochodach hybrydowych, systemy odzysku ciepła podczas hamowania. Skoro ta opcja została już „zajęta” i pomyślnie spełnia swoje zadania, młodzi naukowcy przyjrzeli się innym samochodowym podzespołom i dojrzeli spory potencjał drzemiący w układzie zawieszenia. Jak się okazało, duże ilości energii marnują się w czasie jazdy, a pracujące elementy resorujące mogłyby robić znacznie więcej niż tylko poprawiać komfort. Zdaniem Shakeela Avadhany’ego, studenta ostatniego roku inżynierii materiałowej zaangażowanego w projekt, nowatorskie rozwiązanie ma szansę doprowadzić do 10-procentowej oszczędności na paliwie. Amortyzatorami nowego typu zainteresowała się już amerykańska armia oraz kilku producentów ciężarówek.
Donna CoveneyZack Anderson z prototypemJak to działa? W ogólnej zasadzie funkcjonowania nie zaszły zmiany, z tym że płyn hydrauliczny w środku przepływa podczas jazdy po wybojach przez turbinę połączoną z generatorem. Powstająca w nim elektryczność może być magazynowana w akumulatorze lub zużywana na bieżąco, np. do zasilania klimatyzacji i oświetlenia. Cały system kontrolowany jest elektronicznie - dotyczy to również skoku amortyzatora, co wpływa na poprawę ogólnego komfortu. Testy przeprowadzone na trójosiowej ciężarówce wykazały, że każdy z 6 „amorków” może na zwykłej drodze wytworzyć nawet 1 kW energii, co pozwoliłoby nie tylko na pozbycie się alternatora, ale nawet zasilanie naczepy-chłodni.
Shakeel Avadhany i Zack Anderson oraz towarzyszący im zespół (Zachary Jackowski, Paul Abel, Ryan Bavetta i Vladimir Tarasov) zgłosili swój wynalazek do opatentowania i założyli firmę, by dalej rozwijać produkt i znaleźć dla niego zastosowanie komercyjne. Pracują aktualnie nad zwiększeniem jego wydajności i liczą, że zostanie on wykorzystany w konstrukcji nowego lekkiego pojazdu wojskowego dla amerykańskiej armii, następcy słynnego Humvee. Jest o co walczyć, ponieważ zwycięski projekt nowego „łazika” zagwarantuje jego twórcom kontrakt rządowy o wysokości 40 mld dolarów! Nowatorski amortyzator może stać się czynnikiem decydującym o wygranej, a więc pomysłowi studenci trzymają kciuki mocno zaciśnięte.
Donna CoveneyShakeel AvadhanyMożna by się zastanawiać, czy jest sens komplikować coś tak prostego i co się stanie, kiedy zawiadująca wszystkim elektronika odmówi posłuszeństwa. Jak twierdzą autorzy przedsięwzięcia, w tym drugim wypadku ich amortyzator przestaje generować energię i działa tak, jak każdy inny. A co z pierwszą kwestią? Jeśli nowy wynalazek ma się przyczynić do zmniejszenia zużycia paliw ropopochodnych, a tym samym do redukcji zanieczyszczenia powietrza i emisji gazów cieplarnianych, to bezsprzecznie warto nad nim pracować. Według obliczeń młodych uczonych, gdyby jedna z największych sieci supermarketów w USA zastosowała amortyzatory ich autorstwa w swojej flocie ciężarówek, oszczędzałaby rocznie dla siebie 13 mln dolarów na paliwie i całe tony CO2 dla środowiska naturalnego. Dla nas to wystarczający argument.