LazarethRenault Twingo Trophy V8Pamiętacie Matiza z silnikiem od Corvetty? Tutaj mamy coś podobnego - do miejskiego malucha przeszczepiono potężny motor, czyniąc zeń maszynę do zwijania asfaltu za sobą przy każdym mocniejszym wciśnięciu pedału gazu. Poza tym, „Frankentwingo” przywodzi na myśl i tak już dość ekstremalne Clio V6, tyle że podniesione do potęgi.
LazarethRenault Twingo Trophy V8Co dokładnie ukryto pod maską Trophy? Na pewno nie silnik. Ten, wyjęty uprzednio z Range Rovera, zamontowano w miejscu tylnej kanapy. Nic dziwnego - zastąpienie 4-cylindrowca o pojemności 1,2 l 3,5-litrową jednostką V8 stwarza problemy nie tylko w kwestii znalezienia odpowiedniej przestrzeni, lecz także przekazania mocy, wynoszącej teraz nie 60, ale 180 KM. Ponieważ przednia oś mogłaby nie udźwignąć takiej nadwyżki, cała „para” wędruje teraz (za pośrednictwem pięciobiegowej skrzyni ręcznej) na tył, wprawiając w ruch monstrualne koła z oponami Yokohama o rozmiarze 320/650, nałożonymi na 18-calowe felgi. Z przodu autko obuto w „laczki” o wielkości 230/650/18, pozbawione bieżnika, podobnie zresztą jak tylne. Dla dodatkowego zwiększenia stabilności, Twingo wyraźnie poszerzono, a także wzmocniono zawieszenie i hamulce.
LazarethRenault Twingo Trophy V8Przed głębokimi modyfikacjami nie obroniło się także wnętrze. Standardowe fotele wymieniono na wyczynowe kubły Momo, pokryte alcantarą, zwykłą kierownicę zastąpiono wyścigową, a miejsce zwykłych zegarów zajął wielofunkcyjny wyświetlacz, pokazujący obok typowych informacji o prędkości i obrotach także numer aktualnie wybranego biegu i czasy okrążeń. Razi tylko morze plastiku na desce rozdzielczej - zbędna scheda po wersji seryjnej.
Całość przyobleczono w matowy szary lakier, jakże daleki od cukierkowo-pastelowych kolorów oferowanych fabrycznie przez producenta. To już nie jest wózek na zakupy, lecz wóz do zawstydzania innych użytkowników dróg, o czym świadczy także gigantyczny dyfuzor i wyglądające zza obręczy czerwone zaciski Brembo. Gdyby ktoś chciał, może sobie zafundować to szaleństwo na kołach, ale uwaga - nie jest tanio! Za Trophy V8 firma Lazareth żąda, bagatela, 70 tys. euro, co przy dzisiejszym kursie (ok. 4,20 zł/EUR) oznacza prawie 300 tys. zł. Dużo? Bez wątpienia, ale za to jakie wrażenie można zrobić na dziewczynach!