Toyota Prius Relax Cabin - brzydal o dobrym sercu

Co powstanie ze skrzyżowania Toyoty Prius i przenośnej toalety? Piekielnie brzydki, ale zarazem bardzo praktyczny kamper. Tylko czy budowanie wozu kempingowego na bazie kompaktowego samochodu ma jakikolwiek sens? Może ma dla fanatyków japońskiej hybrydy, którzy bez swojego ulubieńca nie potrafią żyć, dlatego teraz pojawia się szansa, by wręcz zamieszkać w Priusie.

Camp-Inn JapanToyota Prius Relax Cabin - Co się temu biednemu Priusowi przykleiło do dachu? Trzeba przyznać, że kempingowy odwłok nie grzeszy urodą

Potworna kreacja jest dziełem firmy Camp-Inn Japan, która naszym zdaniem jest mocnym kandydatem do tytułu motoryzacyjnego doktora Frankensteina. Samochód, który wygląda, jakby wylądował na nim prom kosmiczny, „zaatakował” po raz pierwszy podczas imprezy tuningowej Tokyo Auto Salon 2012, gdzie rzucił się w oczy niczego nie przeczuwających zwiedzających. Pojazd nie stanowi jednak zamachu na czyjkolwiek zmysł estetyczny, lecz zupełnie poważną propozycję konwersji popularnego auta na mobilne mieszkanie wakacyjne. W tym celu stworzono specjalną „przybudówkę” ze wzmacnianego włóknem szklanym tworzywa sztucznego, założoną Priusowi na „plecy”, prawdopodobnie bez pytania go o zdanie.

Camp-Inn JapanToyota Prius Relax Cabin - Trudno oprzeć się wrażeniu, że poczciwa przyczepa N126 z Niewiadowa miała więcej wdzięku, ale hybrydowy napęd kusi...

Camp-Inn JapanToyota Prius Relax Cabin - Wnętrze to już zupełnie inna historia i tutaj nie ma się czego wstydzić. Ciekawe, czy kabina jest dobrze wygłuszona i izoluje od szyderczego śmiechu przechodniów

Pokraczna „narośl”, wyposażona we własne drzwi z tyłu (wzmacniające skojarzenia z plenerowym „ubikatorem”), zyskuje jednak przy bliższym poznaniu, czyli po zajrzeniu do wnętrza. Czworo, a przy odrobinie dobrej woli nawet pięcioro podróżujących „zrelaksowaną” Toyotą za dnia pasażerów może całkiem wygodnie spędzić w niej noc na dwóch rozległych leżankach - jednej na dole, powstającej po złożeniu oparć kanapy oraz drugiej, na „piętrze”. Do dyspozycji pozostaje także niewielki przedsionek (ciekawe, czy da się zamówić zabudowę meblową, np. pawlacze pod sufitem...) z roletą do zasłaniania drzwi wejściowych, oraz świetlik w dachu, przez który nocą da się podziwiać gwiazdy. Kabinę wykończono na oko całkiem przytulnie, a ma ona jeszcze tę zaletę, że ze środka nie widać, jak ohydnie ten zmodyfikowany Prius wygląda na zewnątrz.

Koszt konwersji nie należy do niskich. Camp-Inn życzy sobie za przerobienie popularnej hybrydy na kampera 4 mln jenów, czyli ponad 50 tys. dolarów. Pozostaje pytanie, czy aby wycieczka takim dziwolągiem na łono przyrody nie zakończy się wypłoszeniem i ucieczką wszelkiej zwierzyny z malowniczego lasku, w którym właścicielowi przyjdzie ochota obozować. Na wszelki wypadek warto zawczasu przejrzeć katalog japońskiego specjalisty od kamperów, który oferuje podobne pojazdy również na bazie modeli lepiej przystosowanych do takich przeróbek (np. pudełkowatych vanów), chociaż nie wyposażonych w hybrydowy napęd. Rodzi się zatem dylemat: konwencjonalny spalinowiec czy zamiennik przyjazny naturze, ale fizycznie wynaturzony? Odpowiedzi niech każdy udzieli sobie we własnym zakresie.