Toyota FT-EV III - elektryzująca inteligencja

ToyotaFT-EV III - gdyby nie fantazyjne malowanie nadwozia, tylko wprawne oko wychwyciłoby różnice w stosunku do znanego już iQ

Skąd wiadomo, że elektryczny maluch wyjedzie na drogi? Po pierwsze, wygląda niemal identycznie jak seryjny model spalinowy (w odróżnieniu od mniej lub bardziej „odrealnionych” poprzednich prototypów oznaczonych symbolem FT-EV). Po drugie, przedstawiciele Toyoty już zupełnie wprost zapowiadają, że „fanatycznie ekologiczny” wariant iQ zadebiutuje na rynku w 2012 r. Będzie to typowo miejski środek transportu (choć nie publicznego) - idealny w roli drugiego lub trzeciego samochodu w rodzinie albo auta dla singli, ale nic poza tym.

Pierwszym i najbardziej oczywistym tego powodem są skromne gabaryty i wynikająca wprost z nich umiarkowana ilość przestrzeni we wnętrzu najmniejszej Toyoty. Drugie ograniczenie to - niestety naturalny u współczesnych aut elektrycznych - niski zasięg i długi czas odzyskiwania go poprzez ponowne naładowanie akumulatorów.

ToyotaFT-EV III - "otwór gębowy" ulokowano z przodu, w miejscu osłony chłodnicy; może przyjąć prąd z gniazda konwencjonalnego lub trójfazowy

Ogniwa są - jakżeby inaczej - litowo-jonowe, czyli najnowocześniejsze, jakie w tej chwili można mieć, ale ich niewielka pojemność przekłada się na osiągalny do przejechania dystans wynoszący zaledwie 105 km. Przy trybie jazdy „do pracy i na drobne zakupy” powinno wystarczyć na kilka dni, ale trzeba też liczyć się z tym, że włączenie głupiego ogrzewania z miejsca obetnie 20% zasięgu.

ToyotaFT-EV III - także wnętrze prezentuje się jak w odpowiedniku spalinowym i dobrze, bo po co zmieniać sprawdzone rozwiązania, do których użytkownicy już przywykli?

Elektryczny „inteligent” nadchodzi w samą porę, by powalczyć o klientów z równie ekologiczną odmianą modelu, który (jeszcze jako spalinowiec) w ogóle zainspirował twórców iQ, czyli Smartem. Seryjny następca FT-EV III ma jednak na starcie tę przewagę w postaci czterech miejsc (no, powiedzmy, że trzech i pół), podczas gdy ED - jak każdy inny Smart zresztą - oferuje tylko dwa. Wielkiej batalii się jednak nie spodziewamy, bo obydwa auta to propozycje dosyć niszowe (przy tych cenach - nic dziwnego), a ich odpowiedniki „na baterie” to wręcz nisze w niszach. Tak czy inaczej, modeli zasilanych z gniazdka zamiast z dystrybutora przybywa, a to oznacza, że cicha rewolucja już trwa!