fot. VolkswagenZa tak wyglądającym Touaregiem oglądaliby się nawet kierowcy BMW X6, ale czy modele seryjne pozostaną wierne stylistyce CrossBlue Coupé?
Obwożenie modeli koncepcyjnych po różnych wystawach przez cały sezon (czyli np. od Detroit w styczniu aż po Tokio późną jesienią) to norma w przemyśle motoryzacyjnym, jednak z reguły producenci zadają sobie przynajmniej trud przemalowania pokazowych samochodów na potrzeby nowego show. Volkswagen nie zmienił koloru lakieru swojego CrossBlue Coupé, zmienił za to jego... osiągi! Przynajmniej na papierze, bo czy auto ma działający układ napędowy i potrafi poruszać się o własnych siłach – nie wiadomo, choć można przypuszczać, że niekoniecznie.
Zgrabny crossover wyznacza kierunek stylistycznego rozwoju kolejnych generacji Tiguana i Touarega, ale nie miałby racji bytu, gdyby nie spalinowo-elektryczny napęd. CrossBlue Coupé to hybryda typu plug-in, która na krótkich dystansach obywa się bez swojej 3-litrowej V-szóstki typu TSI i oczywiście bez benzyny, a w zamian używa dwóch jednostek elektrycznych. Cała rzecz w tym, że w Szanghaju auto miało większy zasięg (zarówno ten na samym prądzie, jak i ogólny) niż ma teraz...
fot. VolkswagenTylny silnik elektryczny zapewnia napęd 4x4 bez konieczności montowania ciężkiego wału napędowego, a modułowa płyta podłogowa (MQB) sprawia, że CrossBlue Coupé może mieć praktycznie dowolny rodzaj napędu
Silnikowe trio wytwarza łącznie moc 415 KM, co pozwala rozpędzić się od 0 do 100 km/h w ok. 6 s i osiągnąć maksymalną prędkość rzędu 237 km/h. Całkiem nieźle jak na ekologiczne auto „z wtyczką”, a wszystko to przy średnim zużyciu paliwa na poziomie 3,36 l/100 km. Na samych silnikach elektrycznych i prądzie z baterii można rozpędzić się do 120 km/h i jechać tak przez ok. 21 km. Przyzwoicie, ale wersja pokazana w Chinach miała rzekomo dość energii, by w trybie EV poruszać się przez 33 km, mimo że pojemność akumulatora między Szanghajem a Los Angeles spadła bardzo nieznacznie – z 9,9 do 9,8 kWh.
Gdzieś w międzyczasie musiał skurczyć się też zbiornik paliwa – albo samochód stał się bardziej łakomy – ponieważ na jednym tankowaniu i ładowaniu pokonuje już nie 740, a 570 km. I choć auto powinno zmieniać się na lepsze w miarę zbliżania się do produkcji seryjnej (co do której nie zapadły zresztą jeszcze żadne wiążące decyzje), a w najgorszym razie nie zmieniać się wcale (poza kolorem lakieru), CrossBlue Coupé najwyraźniej przeszedł „downdate” zamiast update'u. No chyba że dostosowanie auta do wymogów masowego wytwarzania wymagało pogorszenia jego parametrów w imię obniżenia kosztów. Volkswagen nie zabiera na razie głosu w sprawie.