fot. VolkswagenDno wyschniętego słonego jeziora - krajobraz jak z innej planety
Mówiąc dokładniej, jest to najszybsza hybryda produkowana seryjnie, a jeszcze precyzyjniej – najszybsza hybryda oparta na hybrydzie produkowanej seryjnie. Standardowy zespół napędowy, na który składają się 1,4-litrowy, 150-konny benzynowiec z bezpośrednim wtryskiem paliwa (TSI) i silnik elektryczny o mocy 27 KM oraz siedmiobiegowa, dwusprzęgłowa skrzynia DSG, nie wystarczyłyby – nawet pomimo poprawionej aerodynamiki i zastosowania wąskich opon, o niskich oporach toczenia – na rozpędzenie Jetty do 298,363 km/h podczas corocznego Speed Week (Tygodnia Prędkości) w Bonneville Salt Flats.
Volkswagen nie ujawnia, jakich dokładnie środków użył, by kompaktowy sedan chciał przestać przyspieszać dopiero przy prędkości zarezerwowanej dla sportowych superaut, ani nawet jakie są parametry zmodyfikowanego układu hybrydowego, ale firma dopięła swego w kwestii promocji. Czy jest bowiem lepsza reklama i dowód niezawodności samochodu niż udana próba bicia rekordu prędkości? Samochód został przygotowany od strony inżynieryjnej w wolfsburskim mateczniku VW, ale skalibrowany i przetestowany już w USA, gdzie odbył się przejazd pomiarowy i gdzie Jetta Hybrid wkrótce wejdzie do sprzedaży.
fot. VolkswagenJetta Hybrid w blasku zachodzącego słońca i własnej chwały
Przyszłym kierowcom spalinowo-elektrycznego „Golfa z plecakiem” nie polecamy porywania się na podobne wyczyny na własną rękę, ale i tak prawdopodobnie wystarczy im świadomość, że jeżdżą „takim samym” samochodem jak ten, który na najsłynniejszym dnie świata otarł się o barierę 300 km/h. Oto, jak PR robi wyścigówki z rodzinnych, mieszczańskich limuzyn klasy niższej średniej. A swoją drogą ciekawe, czy układ hybrydowy działał w rekordowej Jetcie normalnie przy jeździe „pełnym ogniem” czy też, jak w większości modeli tego typu, wyłączył się po przekroczeniu prędkości ok. 120 km/h, a dalej auto pędziło już tylko na benzynie. W tej kwestii służby prasowe niemieckiego producenta milczą, ale sukces mają już odtrąbiony, więc kto by się przejmował szczegółami...